niedziela, 6 października 2013

51: The old Bieber.

  Wciąż siedziałam samotnie na łóżku Justin'a i rozmyślałam nad całym zajściem.
  Dlaczego kazałam mu ze sobą spać?
  Dlaczego aktualnie jestem w mieszkaniu mojego byłego chłopaka gangstera?
  Dlaczego wcale nie chciałam stamtąd wychodzić?
  Dlaczego wciąż nie był mi obojętny?
  Spędziłam większość wakacji na samotnym siedzeniu w domu, a wystarczyło zacząć wychodzić z domu i odwiedzać kluby, aby go spotkać. Czy to znaczy, że wszystko co działo się w przeszłości jest już dla niego przeszłością? Czy tylko ja nie mogę zapomnieć?
  Oh, przestań, co miałby widzieć w takim kimś jak ty. Spójrz na siebie. Jesteś ohydna.
  Doskonale wiedziałam, że głos w mojej głowie ma rację. Tak, jestem ohydna. Nie dość, że brzydka to jeszcze byłam gwałcona przez mojego własnego ojca, co ktoś taki jak Justin miałby we mnie widzieć?
  Głupia idiotka, łudząca się, że komuś może na niej zależeć.
  Wzięłam głęboki łyk powietrza nie chcąc się rozpłakać i zabierając swoje rzeczy postanowiłam opuścić te cztery ściany.
  Aktualnie nie wiedziałam gdzie pójdę, wrócenie do domu z pewnością nie byłoby dobrym rozwiązaniem z powodu na moją kłótnię z Jane. Wybaczcie, ale nie mam zamiaru z nią rozmawiać. Przynajmniej nie w najbliższym czasie.
  Nałożyłam szpilki, które wczoraj miałam na sobie, po czym zaraz z nich zrezygnowałam, już raz szłam na boso z domu Justin'a, a obcas w moim aktualnym stanie to najgorszy pomysł wszech czasów. Moje nogi wbrew pozorom odpadały przez wczorajszą noc spędzoną na dwunasto centymetrowych szpilkach.
  Nacisnęłam na klamkę i upewniając się, że nie ma nikogo na korytarzu zaczęłam po cichutku iść w stronę drzwi wyjściowych.
  Czułam się jak jakiś włamywacz, w końcu skradałam się, jakbym miała złe zamiary, ale prawda była taka, że po prostu nie chciałam wpaść na Justin'a, czy kogokolwiek innego. Chciałam być sama.
  Stanęłam na ostatnim schodku, kiedy do moich uszu doszedł dźwięk rozmowy, chłopacy byli czymś wyraźnie podekscytowani, a ja niechcący podsłuchałam o czym tak żywo rozmawiają.
- Kurwa mać stary, nie wiem jak to zrobiłeś, ale czuję, że jesteśmy coraz bliżej wielkiego zajścia. - bez trudu rozpoznałam głos Stefana, zawsze wydawał mi się całkiem w porządku, lubiłam go nawet nie bardzo go znając, ale uwierzcie mi, był naprawdę miłą osobą, no dobra, wtedy kiedy nie łamał prawda, czy coś w tym rodzaju. 
- Jesteśmy już krok bliżej, ale to nie znaczy, że możemy już sobie odpuścić. - tym razem głos przejął Justin. - Musimy znaleźć tą dziewczynę i dorwać te gnidy. - ostatnie słowo wypowiedział z niesmakiem, przez co mogłam się zorientować o co chodzi. Czyżby Justin nie złamał swojej obietnicy i chciał ocalić dziewczyny? - Wybaczcie, ale Mia jest na górze sama, chciałbym z nią porozmawiać. - wyjaśnił chłopakom i zaczął iść w moim kierunku. 
- Czy to znaczy, że znowu jesteście razem? Lub przynajmniej będziecie? - głos Vinny'iego dotarł do moich uszu. 
- Nie wiem. - odpowiedział Justin odwracając się twarzą w jego stronę. - Ale mam taką nadzieję. - dodał, a na jego ustach pojawił się zakłopotany uśmiech. 
- W takim razie nie zatrzymujemy cię dużej, opiekuj się nią. - Jake puścił go wolno, przez co spanikowana nie wiedziałam co mam zrobić.
  Justin zbliżał się bliżej mnie, a ja nie miałam szans wrócić do jego pokoju niezauważona, to było po prostu niewykonalne. Zamiast zrobić cokolwiek, po prostu stałam jak idiotka na ostatnim stopniu schodów.
- Mia? - usłyszałam głos Justin'a, a chwilę później ujrzałam jego twarz przede mną. - Co ty tutaj robisz? - zapytał zaskoczony. 
- Chciałam.. um.. - zająkałam się. 
- Przepraszam, że to zajęło tak długo. - wskazał rękoma na salon, gdzie siedzieli chłopacy. Atmosfera między nami była naprawdę niezręczna. 
- W porządku, rozumiem. - zapewniłam go. 
- Wracamy do góry? - zapytał niepewnie. 
- W zasadzie.. - zaczęłam, a chwilę potem w moich uszach pojawił się jego głos nie wiem, ale mam taką nadzieję. - Chciałam wrócić do domu. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. No może nie do końca, bo jeszcze nie wiedziałam gdzie chciałam pójść. 
- Oh.. - usłyszałam jego ciche westchnięcie. - Jesteś pewna, że nie możesz zostać? - zapytał z nadzieją w głosie. Część mnie chciała wyjść, w końcu ja byłam dla niego nieodpowiednia, nie mogłam pozwolić, żeby kiedykolwiek zaczął do mnie cokolwiek czuć ponownie, ale druga z kolei chciała zostać, ponieważ potrzebowałam z nim porozmawiać, kto jak kto, ale on nie oceniał ludzi przez pryzmat różnych sytuacji. 
- Wcale nie powinno mnie tu być. - szepnęłam wpatrując się w szpilki, które trzymałam w ręku. 
- Ale.. - zaczął, ale musiałam go uciszyć. 
- Nie Justin. - wtrąciłam się mu w zdanie, doskonale wiedziałam co muszę teraz zrobić. Mimo iż część mnie cieszyła się, że Justin nie zapomniał o mnie, jak to wcześniej myślałam, to jednak druga część była wściekła, że tego nie zrobił, że wciąż nie jestem mu obojętna. - Dziękuję za wczorajszą pomoc, ale to co było się skończyło, wolałabym, żebyśmy wrócili do tego co ustaliliśmy. - moje serce właśnie łamało się na milion kawałków, byłam tak blisko, ale jednocześnie tak daleko miłości mojego życia i tak, bez wahania mogłabym stwierdzić, że on nią jest. 
- Tego co ty ustaliłaś. - poprawił mnie przez co czułam narastającą chęć rozpłakania się. 
- Justin proszę. - powiedziałam wymijając go na schodach. - Tak jest lepiej. - i z tymi słowami opuściłam progi jego mieszkania.
  Jeszcze nie wiedziałam gdzie pójdę, ale w tym momencie równie dobrze mogłabym zapaść się pod ziemię. To bolało. Cholernie bolało.
  Mimo to, wiedziałam, że tak musi być.

~Justin
- Tak jest lepiej. - powiedziała nawet nie patrząc w moją stronę i zaraz zniknęła za drzwiami wyjściowymi. 
- Nie dla mnie. - szepnąłem doskonale wiedząc, że mnie nie usłyszy.
  Część mnie chciała sprać komuś dupę, żeby poczuć się chociaż odrobinę lepiej, ale druga najchętniej poszłaby do swojego pokoju i została tam.
  Uznajcie mnie za pieprzonego frajera, nie ważne. Kocham ją, a widok jak odchodzi, rani mnie bardziej niż cokolwiek innego. Przez tyle lat swojego życia byłem sam, nie przejmowałem się nikim i niczym, aż w końcu znalazłem Mię. Zmieniła mnie nie do poznania, ale każdy kto znał mnie trochę lepiej, uważał, że wyszło mi to na dobre.
  Co z tego, skoro teraz wszystko się rozwaliło, a jej jak widać przestało już zależeć.
- Wróciłem. - warknąłem na chłopaków i usiadłem na kanapie. 
- Co się stało? - Vinny od razu zauważył moją zmianę nastroju, w końcu chwilę wcześniej byłem niewinnym, zakochanym chłopakiem. 
- Przestań pierdolić i weź się do roboty, bo z tego co wiem mamy jej dużo. - burknąłem i nie zwracając na niego uwagi zająłem się pracą. 
- Justin, wiesz, że.. - Stefano zaczął zdanie, jednak szybko go uciszyłem.
- Mogę na was liczyć i tak dalej, bleh bleh bleh. Daj mi spokój.
- Stary Bieber wraca. - Jake odezwał się sprawiając, że wszystkie pary oczu były zwrócone na niego. 
- Nigdy nie było nowego Bieber'a, lepiej się przyzwyczaj frajerze. - zacisnąłem nerwowo pięści. 
- Uważaj do kogo mówisz Justin! - głos Stefano obił się o moje uszy. 
- Bo co? - spojrzałem na niego obojętnym wzrokiem. - Wyrzucisz mnie? Pobijesz? Nie masz do tego jaj, więc daruj sobie tych żałosnych gadek. - przewróciłem oczami. 
- Bieber! - Vinny wrzasnął. 
- Zostaw. - Stefano przytrzymał wstającego już Lawson'a. - Jest zraniony i nie chce się do tego przyznać. 
- Specjalista się odezwał. - zaśmiałem się pod nosem.
  Myślę, że chłopaki doskonale wiedzieli, że lepiej nie zaczynać ze mną jakiejkolwiek wymiany zdań, bo sprawiliby tym, że moja złość nasiliłaby się dwa razy bardziej, co miałoby negatywne skutki.
  Mimo wszystko jednak, Stefano miał rację.
  Byłem zraniony.
  Ale nie zamierzałem się do tego przyznać.
***
 :((((((((((((((((
Co Wy na to? 
HEARTBREAKER O 6 JUTRO RANO GFDUSGILHG JA PIERDOLEEEEEE PO 17 TYGODNIACH W KOŃCU USŁYSZYMY NOWĄ MUZYKĘ, A PÓŹNIEJ BELIEVE 3D, JUSTIN BIEBER AKA FUCKING GENIUS, KOCHAM GO OKAY NFUDGSHDFKGUDF *.* 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

31 komentarzy:

  1. super rozdział, tylko szkoda że one sa takie króciutkie :(( ale i tak świetny, mam niedosyt, nie moge sie doczekac nn hsdg ily

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny, ale smutny. Miałam łzy w oczach jak go czytałam :(
    Życzę dużo weny i czekam na kolejny:*

    [chance-purpose.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny! Szkoda ze nie wracają do siebie. :c Właśnie JARAM SIE, bo jutro HEARTBREAKER. <3 Wstaje o 5.50 żeby przygotować sie na słuchanie tego. <3 Napewno nastawi mnie to pozytywnie do życia i wygramy turniej kosza. Te kolejne poniedziałki będą najlepsze w moim życiu! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. WIEDZIAŁAM, ŻE TAK BĘDZIE, WIEDZIAŁAM! ranisz mnie, ej. Jezu Mia Ty idiotko, jak mogłaś? Znów zraniony Justin? Nie, dziękuje. Kochanie rozdział oczywiście wspaniały, ty także <3 trzymam za Ciebie kciuki co do następnych rozdziałach :p OMB sjjsksks nie wierzę, soon is now jak to scooter napisał, jejku tyle miesięcy, ahhh a believe? BANKRUT MILO MI lol hahaha pierwszy raz w życiu będę kochać poniedziałki, co się dzieje xd lol JESTEŚ ŚWIETNA! @myonlybiebur

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG OMG! Kiedy ty ich pogodzisz no! To ja tu mam problemy, w tym opowiadaniu ma ich nie być i koniec! ♥ Kocham, kocham, kocham // @yo_shawties

    OdpowiedzUsuń
  6. niech oni się już pogodzą bo nie wytrzymuje tego napięcia *.* ale ogólnie to i tak cie za to kocham ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. popłakałam się, omg marcela twoja wina. :( moje serduszko pękło :(
    ale i tak cię kocham i to opowiadanie haha <3
    smgfellas

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezu..... Popłakałam się ;( Mia to jednak suka i nie chce być z Justinem choć go kocha.... Nie rozumiem, ale wiem że jak dalej poczytam to pewnie zrozumiem jej psychikę. Czekam na następny rozdział, życzę weny //@VeronikaMiriam xoxox

    OdpowiedzUsuń
  9. Szczerze? Przepraszam, ale Mia jest po prostu głupia. Biedny Justin :(
    Czekam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Aajxxkcjfkcdkkxxjcj zajebisty :)
    Niech Mia da mu szanse <3
    /heartbreaker

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku dlaczego Mia nie chce wrócić do Justina. Jest taka tępa!!!! A tak w ogóle to czekam na następny!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie, nie, nie, nie... - powtarzała cały czas skulona pod kocem z toną pudełek po lodach dookoła. Zgadnij kto? Ja.
    Jak ona mogła? Nie, nie mogła. To tylko się śniło Justinowi tak? Oni dopiero się obudzą i wszystko będzie dobrze? No błagam... Ja już nie mam do nich siły. Są jak dzieci!
    Błagam cię, powiedz, że wszystko jeszcze się ułoży i będą razem! Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy - Wierna Czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział czekam na nn ! ;3

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowny! <3 Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Zajebisty rozdział ... czekam na NN . ;) .

    OdpowiedzUsuń
  16. kocham *.*
    weahekawkeahwkjehawkyheukv <333

    OdpowiedzUsuń
  17. Popłakałam się. Jezu dziewczyno jak ty bawisz się moimi emocjami ;D
    HEARTBREAKER ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja pierdole co ona odwala??! Czemu znowu ucieka??! OMG ale i tak to kocham ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Kocham ten twój podpis... <3 Rozdział cudnie długi, cudnie napisany i wogóle taki AMJFHHYUBXCDIUZFHNJKVBHJBFNCKMOFJURIGVNJKVJKKNCJEFHAEGNFV KFVN Madafaka <333 :3
    @mostlovelyidol

    OdpowiedzUsuń
  20. Proszę niech Mia w końcu zrozumie że są dla siebie stworzeni,łamie mi serce widząc ich takich :(
    ZRÓB COŚ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    ~Evelina_F

    OdpowiedzUsuń
  21. Juz myślałam że sie pogodzą a u tu takie coś. Świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Jejku boski *.* czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  23. smutnooo :c Mia przestań ranić Justina i siebie !

    OdpowiedzUsuń
  24. Omg co dalej!!! Djfjekwjehrh

    OdpowiedzUsuń
  25. Jeju tak mi smutno :( pragnę, żeby oni znowu byli razem .. wręcz za tym tęsknie ;( nie mogę sie doczekać środy <333 no i oczywiście, że nie mogę już wytrzymać , chce usłyszeć w końcu #heartbreaker ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  26. ZAJEBISTY! Szkoda mi Justina;( Niech oni będą razem ploseee:) Czekam na więcej dużo dużo więcej

    OdpowiedzUsuń
  27. kocham to opowiadanie mocniutko:*

    OdpowiedzUsuń
  28. Własnie słucham Heartbreaker i czytam i się poplakalam. Co ty ze mną robisz ?

    OdpowiedzUsuń
  29. Omomomomomomomommomokkmomomokomomom.!:*

    OdpowiedzUsuń