środa, 20 marca 2013

18: What the hell?

 Zrobił to specjalnie, czy po prostu jest taki głupi? Wie, że nie lubię tego miejsca... Poza tym nagle o mnie pamięta?! Dupek. Przez dwa dni byłam wrakiem człowieka, czułam się źle z tym, że mnie zostawił, a teraz nagle bam! Odzywa się, jak gdyby nigdy nic.
  Zamierzam urwać mu jaja, jak tylko go spotkam.
  Znalezienie się przy barze bez samochodu zajęłoby mi jakieś 30 minut. Nie miałam tyle czasu. Co więcej nie poprowadzę znowu auta. Jedynym rozwiązaniem był autobus i miałam ogromną nadzieję, że o tej porze jeszcze jakiś jeździ.
  Ubrałam na siebie dresy i czarną bluzę z kapturem, po czym otworzyłam okno i powoli zeszłam na dół. Nie mogłam powiedzieć Janey, że wychodzę. Nie pozwoliłaby mi na to.
  Całe szczęście moje umiejętności sportowe pozwoliły mi na bezpieczne znalezienie się na trawniku. Schyliłam głowę w dół przechodząc obok okien, po czym jak najszybciej ruszyłam w stronę najbliższego przystanku. Miałam nadzieję, że wrócę szybko, a Jane nie zorientuje się o mojej nieobecności. 
  Los dzisiaj mi sprzyjał, ponieważ dosłownie w momencie, kiedy doszłam na przystanek, przede mną zatrzymał się autobus, a ja spokojnie weszłam do środka, gdzie oprócz mnie i kierowcy były tylko dwie osoby. Droga do Grilla dłużyła mi się niemiłosiernie. Co chwila sprawdzałam na telefonie godzinę, ale czas wlókł się, albo natrafiałam na ten sam czas, albo na minutę do przodu. 
  Kiedy autobus po 10 minutach w końcu się zatrzymał, wybiegłam z niego jak oparzona, jednak zaraz stanęłam w bez ruchu.

- Schyl głowę. - poradziłam ledwo trzymającemu się na nogach mężczyźnie, niemal wpychając go do środka samochodu. 
- Jesteś niesamowitą córką, Mia. Dziękuję. - przewróciłam oczami, ale tego nie zobaczył, szkoda, że takie słowa przychodziły mu tylko pod wpływem alkoholu. 
- Tak, tato, wiem.

  Zamknęłam oczy i wzięłam duży haust zimnego powietrza, który orzeźwił mój umysł. Nie myśl o tym. Nie teraz. Dasz radę.
  Weszłam na parking lokalu w poszukiwaniu auta Justin'a. Byłam zaskoczona widząc samochód zaparkowany prawie przy drzwiach.
  Podeszłam do niego bliżej mając nadzieję, że chłopak będzie w środku i czym prędzej wyniesiemy się z tego miejsca. Schyliłam się i rozejrzałam po wnętrzu jego mustanga, ale w środku nikogo nie było. Niech cię chuj trafi Bieber.
  Po raz kolejny dzisiaj wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych Grilla. Nie chciałam tu być, nie chciałam tam wchodzić.
  Odgłos samochodu, który pędził po parkingu z zawrotną prędkością wyrwał mnie z zamyślenia. Nie wiem kto prowadził vana w ciemnym zielonym kolorze i przyciemnianych szybach, ale musiał być stuknięty, jeden zły ruch, jeden moment i mogłoby się to źle skończyć dla jakiegoś pieszego, który wszedłby na drogę.
  Miałam zignorować go i odwrócić się, aby wejść do środka, kiedy drzwi dużego busa otworzyły się, a z nich wypadło czyjeś bezwładne ciało. Momentalnie zrobiło mi się gorąco. Co do cholery?!
- Ej! - krzyknęłam podbiegając bliżej. - Ej! - powtórzyłam jeszcze raz, a mężczyzna w vanie szybko zamknął drzwi i nim miałam okazję powiedzieć coś jeszcze, odjechał z piskiem opon. - Cholera! - warknęłam patrząc jak znika za zakrętem.
  Spojrzałam na osobę leżącą przed moimi nogami, które momentalnie zrobiły się jak z waty.
- Justin. - szepnęłam nie dowierzając własnym oczom. Przede mną leżał cały we krwi chłopak. Z jego łuku brwiowego i warg sączyła się krew, jego policzki były posiniaczone. Jego zamknięte oczy przeraziły mnie. - Justin! - krzyknęłam ze łzami w oczach.
  Schyliłam się i zaczęłam nim trząść chcąc aby się obudził, ale on wciąż leżał bez ruchu. Z moich oczu sączyły się mokre łzy, których nie byłam w stanie pohamować, widok jego w takim stanie był nie do zniesienia.
  Drżącymi dłońmi dotknęłam jego twarzy, był zimny, niemal lodowaty.
- Justin! - krzyknęłam do niego przez łzy. - Obudź się, proszę, Justin! - krzyczałam, ale on mnie nie słuchał, leżał bezwładnie.
  Zrób coś! Krzyknęłam tym razem do siebie.
  Rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiejś osoby, ale jak na złość, nikogo teraz tu nie było, a ja nie chciałam tracić czasu na wchodzenie do baru i proszenie kogoś o pomoc. Wyjęłam z kieszeni telefon i wykręciłam numer pogotowia. Podałam im potrzebne informacje, które cudem przeszły mi przez gardło.
- Dasz radę Justin, dasz radę. - szeptałam ściskając jego dłoń. - Jesteś silny, dasz radę. - powtarzałam zabierając włosy, które opadały na jego czoło. - Błagam Justin, otwórz oczy, proszę. - bełkotałam przez łzy. - Wytrzymaj, jestem tutaj, dasz radę. - ścisnęłam jego dłoń mocniej. - Proszę, zrób to dla mnie. - nie przestawałam mówić. 
  Cała roztrzęsiona usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu. Momentalnie spojrzałam na swój, ale to nie on wydobywał z siebie ten odgłos. Wsłuchałam się bardziej i byłam pewna, że dźwięk pochodzi z kieszeni spodni Justin'a.
  Wyciągnęłam jego iPhona i spojrzałam na wyświetlacz. Osobą, która próbowała się do niego dodzwonić, był Vinny, przez co podziękowałam Bogu. Odblokowałam klawiaturę i przyłożyłam telefon do ucha.
- Bieber, gdzie ty do chuja jesteś?! Jak mogłeś nie odzywać się do nas przez dwa dni? Odchodziliśmy z chłopakami od zmysłów, co z tobą stary?! - usłyszałam jego podniesiony ton, przez co rozpłakałam się jeszcze bardziej, jeszcze kilka minut temu myślałam to samo. - Justin? - głos Vinny'iego zmienił się, kiedy usłyszał mój szloch. - Justin co jest? - zapytał ponownie. 
- To ja, Mia. - wydusiłam. 
- Mia?! Co się stało? - był zaskoczony słysząc mnie, co wcale mnie nie zdziwiło. 
- On... - mój głos się załamał. 
- Spokojnie, powiedz mi co się stało. - jego opanowany głos trochę mi pomógł. - Zamknij oczy i weź głęboki oddech. - idąc za jego radą, ścisnęłam mocniej dłoń Justin'a i wciągnęłam powietrze. - A teraz powiedz co się stało.
- Ktoś go pobił. - powiedziałam szybko. - Wyrzucił go z jakiegoś samochodu. Vinny on jest zimny. - zaczęłam znowu płakać. 
- Gdzie jesteś? - wycedził przez zęby, słyszałam po drugiej stronie, jak przerzuca coś w pokoju. 
- Przy Grillu, zadzwoniłam po pogotowie. - odpowiedziałam na jednym wydechu. 
- Mia, posłuchaj mnie uważnie. - jego ton był poważny. - On nie może jechać do szpitala. Dowiedzą się, że nie ma rodziców i będzie musiał wrócić do domu dziecka. Musisz go gdzieś ukryć, zaraz tam będę, ale za żadne skarby świata nie daj go zabrać pogotowiu, rozumiesz? - wyjaśnił spokojnie. 
- Ale on.. - zaczęłam. 
- Nie, Mia. On da radę, jestem już w drodze, zaraz mu pomogę, zabierz go stamtąd. - powtórzył, a ja tym razem usłyszałam trzask zamykanych drzwi. 
- D... Dobrze. - wyszeptałam. 
- Zaraz tam będę. - powtórzył i rozłączył się. 
- Będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze. - powtarzałam sobie. 
  Chciałam przekonać samą siebie, że wszystko tak właśnie będzie, ale prawdą było, że nic nie wskazywało na to, żeby miało być dobrze.
***
Ok, soł... no ten, tego.
Przerażeni? 
Gadu: 8393874. Możecie pisać w razie jakichkolwiek pytań :). Oczywiście jeśli ktoś chce być informowany wystarczy zostawić swoje namiary :). 
Kolejny rozdział pojawi się w piąteczek :D. 
Wgl to blogowi walnęło 10 tyś. wyświetleń, komentarzy jest ponad 400, a w zasadzie to jest on prowadzony od połowy 9 lutego OMG dziękuję Wam bardzo, bardzo, ale to bardzo mocno! <3
+ 5 DNI JACIEŻ PIERDZIELE, BOŻE JAK SZYBKO TO WSZYSTKO ZLECIAŁO, JA CIĘ, NIE WIERZĘ, BOŻE. TYLKO P-I-Ę-Ć DNI I SPEŁNI SIĘ MOJE NAJWIĘKSZE MARZENIE OMG. NIE MOGĘ UWIERZYĆ PO PROSTU. 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ. 

23 komentarze:

  1. O Boże... JUSTIN! Boję się o niego. Rozdział świetny, tylko... mogłabyś dodawać dłuższe rozdziały? Bo człowiek się "wciągnie", a tu nagle koniec :c

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty . . Boże . . Powiedz, że on żyje . . Masakra . . Zawału zaraz dostane . .

    OdpowiedzUsuń
  3. zaraz się poryczę,dlaczego kończysz w takim momencie? :<
    czekam na z niecierpliwością i nadzieją na następny i dłuższy rozdział :D
    @Evelina_F
    http://lovewinsintheend-fictionstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. On, ale że Justin? Kurwa :o Biedna Mia :c Dobrze, że Vinny zadzownił, bo inaczej byłoby jeszcze gorzej.. Dopiero w piątek? Ja tutaj na zawał zejdę, hahaah. Zazdroszczę koncertu :'( ~@justsejswaggie

    OdpowiedzUsuń
  5. ojej, Justin biedny :c zajebiaty rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże, no ja Cię normalnie zabije, w takim momencie przerwać. NIE UŚMIERCAJ MI JUSTINA. Rozdział cudowny, z resztą jak zawsze. Już się nie mogę doczekać następnego!
    @nastiily

    OdpowiedzUsuń
  7. KOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAM I CHCĘ NEXTA ! *-*
    + WIDZIMY SIĘ NA KONCERCIE BEJBS ♥
    @AlwaysToaster

    OdpowiedzUsuń
  8. Czemu taki krotki ? Jest super !!

    OdpowiedzUsuń
  9. taki krótki ? omg mam nadzieję że szybko dodasz kolejny bo już się doczekac nie mogę <33333 @YoSwaggyBieber

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdzial swietny!! Niech on przezyje i niech nic mu nie bedzie! Dopiero w piatek. Tak wogole to moze byc taki maly prezent dla mbie bo mam dzisiaj urodziny. ;)
    Ps. Jeszcze raz dziekuje za zyczenia. ;)
    @justysia20003

    OdpowiedzUsuń
  11. O jezuniu boją sie o Justina !! ;( ale rozdział jest BOSKI !! JA CHCE JUTRO ROZDZIAŁ !!!

    OdpowiedzUsuń
  12. o jejuuu. boże, boję się, co będzie z justiem. dawaj szybko następny <3

    OdpowiedzUsuń
  13. O mój Boże ! Mam nadzieje ze nic mu nie jest!! Czekam na nn!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. O Jezu :OOOO niezły dramat wprowadziłaś <3

    OdpowiedzUsuń
  15. On musi z tego wyjść ;_; boski rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  16. o jeeeeeeny, on musi z tego wyjść...:C czekam na nn ♥♥ @zxcvre

    OdpowiedzUsuń
  17. dopiero w piątek?! ... ok, spróbuje wytrzymać. świetny, taki "scaary" xd @olkaa6 inf. mnie :P

    OdpowiedzUsuń
  18. ale mam zaległości na blogu omg. ale jak czytam kilka rozdziałów na raz chyba jest fajniej lol :>

    jesteś okrutna. znów takie zakończenie. !
    jesteś niesamowita, pozdrawiam @BieberTeamPL

    OdpowiedzUsuń
  19. kocham Cię normalnie, opowiadanie świetne ! <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Jesteś genialna wiesz ?! piszesz świetnie po prostu zapiera dech, nie mogę się doczekać następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  21. świetny! jestem ciekawa ktgo tu to zrobił.. mam nadzieję, że wszystko dobrze z nim będzie.
    mogłabyś mnie informować na twitterze? @veriolle

    OdpowiedzUsuń
  22. OMG! Ja tu myślałam, że zamiast Justina będzie jakiś koleś, nawet Jason i porwie Mię (kurde, znowu nie wiem jak to się odmienia) albo coś w tym stylu, ale tym to mnie kompletnie zbiłaś z tropu, aż mnie żołądek zabolał jak to czytałam, idę czytać dalej bo nie wytrzymam ;**
    Buźki
    Candice xoxo

    OdpowiedzUsuń