Siedziałam na kanapie bacznie obserwując tykające
wskazówki zegara. Moje serce biło zaskakująco szybko, a ja sama
nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Cały czas bawiłam się
nerwowo palcami i tupałam nogami, aby chociaż odrobinę się
uspokoić, ale nic takiego nie miało zamiaru się stać –
martwiłam się o niego, coś czego dawno nie robiłam.
Byłabym trochę bardziej spokojna wiedząc, że z
nim wszystko okej, ale zamiast tego Justin wyłączył telefon,
bez dbania o cokolwiek. W pewnym sensie rozumiałam go, bowiem
uwielbiałam czasami po prostu odetchnąć od całego syfu, w którym
się znajdowałam, jednak nigdy nie byłam na tyle zdeterminowana,
żeby faktycznie gdzieś wyjechać czy wyłączyć telefon (który i
tak nie dzwonił zbyt często) – oprócz Justin'a nikt o mnie nie
dbał i zdążyłam się do tego przyzwyczaić.
Chłopacy podobnie jak ja martwili się o niego i
niecierpliwili z każdą sekundą coraz bardziej. Nienawidziłam
ciszy panującej między nami, ale równocześnie żadne stosowne
słowa nie przychodziły mi do głowy.
Miałam ochotę się rozpłakać – co jeśli
szukający go chłopak, znalazł go i Justin teraz cierpi? Co jeżeli
zrobił mu krzywdę? Co jeżeli jest tak samo niebezpieczny jak
reszta wrogów Bieber'a? Co jeżeli mam go nigdy więcej nie
zobaczyć?
Może to zabrzmi dziwnie, ale nie byłam gotowa aby
rozstawać się z nim. Owszem, mówiłam, że nasze życia nie
powinny się łączyć, ale jednocześnie cieszyłam się faktem, że
czasami na siebie wpadliśmy czy cokolwiek. Cieszyłam się faktem,
że wiedziałam co u niego, że wiedziałam, iż jest bezpieczny. Nic
innego się tak nie liczyło jak jego bezpieczeństwo.
Wiedziałam w jakim jest położeniu i doskonale
zdawałam sobie sprawę, że jeden błędny ruch, a jego serce może
przestać bić. Co by było wtedy? Co bym zrobiła bez niego?
Natłok myśli doprowadzał mnie do szaleństwa, ale
nie mogłam przestać, panikowałam i to cholernie panikowałam.
- Nie możecie do niego zadzwonić jeszcze raz? Może
włączył komórkę? - zapytałam spokojnie wszystkich
zgromadzonych, czułam się jakbyśmy czekali aż coś złego się
wydarzy, cała ta atmosfera była popieprzona. - Mia próbowaliśmy już milion razy i wciąż nic. - Vinny odpowiedział mi swoim niezwykle opanowanym głosem, co doprowadziło mnie do furii. Jeden z jego kolegów, ktoś kto jest dla niego niezwykle bliski, jest nie wiadomo gdzie, nie wiadomo z kim, a on mówi to wszystko tak spokojnie? Coś tutaj nie grało.
- Zróbcie coś do cholery! - krzyknęłam wstając z wygodnej kanapy.
- Uspokój się, proszę cię. - ten sam głos przemówił, a ja nie wytrzymałam.
- Co jest z tobą nie tak Vinny?! Czemu się o niego nie przejmujesz?! Jesteś tak cholernie spokojny, jakbyś miał pewność, że wszystko z nim okej, podczas kiedy nie mamy żadnej pewności, że nie leży gdzieś w rowie pobity, czy bóg wie co jeszcze! Ostatnim razem to JA go znalazłam, to JA widziałam w jakim stanie był! To JA nie umiałam sobie z tym poradzić, a ty mi mówisz, że powinnam się uspokoić?! Czy ty siebie w ogóle słyszysz?! - podniosłam głos.
- Rozumiem, że się boisz, jak my wszyscy.. - próbę podjął Stefano.
- Niczego kurwa nie rozumiesz! - wrzasnęłam. - Mam tylko jego, nie może mnie zostawić, rozumiesz, on nie może mnie zostawić. - mój głos zaczął się łamać, abym po chwili wybuchnęła płaczem.
Osunęłam się na podłogę zanosząc się łzami,
cały czas powtarzając, że nie mogę stracić Justin'a, widok,
kiedy znalazłam go kilka miesięcy temu na środku ulicy wciąż
siedział w mojej głowie, a ja nie mogłam się go pozbyć.
Widziałam pobitego chłopaka, który był całym moim życiem, jego
przerażający chłód, zamknięte oczy, krew sącząca się z jego
twarzy. To wszystko wróciło i nie dawało mi spokoju.
Czułam jak ktoś zaczyna potrząsać moim ciałem, ale
nie mogłam się uspokoić, to jakbym była w jakimś transie z
którego nie da się wyrwać.
- Mia! - Mia!
- Mia!
Zanim miałam okazję odpowiedzieć, czy chociażby się
poruszyć, moje ciało bezwładnie opadło na podłogę, a ja
straciłam przytomność.
~Justin
- Kurwa.
- z jego ust wyszło ciche przekleństwo sprawiając, że stanąłem
w bezruchu. - W zasadzie nazywam się Justin. - zażartowałem, ale to wcale nie wywołało u niego śmiechu, czy chociażby uśmiechu.
- Jak śmiesz! - wrzasnął wstając z fotela i momentalnie przygwożdżając mnie do ściany. - Jak kurwa śmiesz pojawiać się tutaj po dwóch pierdolonych latach, jak gdyby nigdy nic. - zaczął dociskając mnie mocniej do ściany. - Myślisz, że wszystko jest okej? Niespodzianka dla Bieber'a! Nic nie jest okej! - krzyknął.
- Daj mi się wytłumaczyć. - spróbowałem, kiedy na moment przestał mówić, nie takiej reakcji się spodziewałem.
- Chcesz się tłumaczyć, huh?! - spojrzał prosto w moje oczy. - Chcesz wytłumaczyć mi jak zostawiłeś mnie dwa lata temu, kiedy najbardziej potrzebowałem twojego wsparcia?
- Nie rozumiesz... - zacząłem, ale szybko mi przerwał.
- Oh doskonale rozumiem! - warknął. - Zostawiłeś mnie na największą lekcje życia o jakiej nawet nie śniłeś. Podczas kiedy ty spałeś na pieniądzach, mi wszystko się waliło. Jeżeli przyszedłeś prosić o wybaczenie, to lepiej od razu stąd spierdalaj. - puścił moje ciało. - Wyjdź stąd i nigdy więcej nie wracaj, rozumiesz?!
- Dean, stary, daj mi się wytłumaczyć. - postanowiłem spróbować jeszcze raz, wciąż zależało mi na jego przyjaźni, jeżeli tak to można jeszcze nazwać.
- Nie mów tak na mnie, nigdy więcej nie zwracaj się do mnie jakbym był twoim kumplem, bo nim nie jestem. - jego zimny wzrok przeszywał całe moje ciało.
- Daj mi szansę. - poprosiłem zniżonym głosem.
- Mam ci pokazać drogę do wyjścia, czy sam trafisz? - warknął po raz ostatni.
Patrzałem
się przez dłuższą chwilę w jego oczy, miałem nadzieję, że
zobaczę w nich choć odrobinę tęsknoty, ale zamiast tego widziałem
złość, furię, gniew, rozgoryczenie. On naprawdę nie chciał mnie
w swoim życiu, a ja powinienem to uszanować.
- Gdybyś
miał jakiś problem, zadzwoń. - na szafce zostawiłem mu kartkę z
moim numerem telefonu, chociaż doskonale wiedziałem, że
najprawdopodobniej zaraz wyląduje w koszu na śmieci. - Wyjazd Bieber. - rzucił w moim kierunku, a ja posłusznie odnalazłem drogę do wyjścia bez wcześniejszego pożegnania z Kate.
Plułem sobie w brodę.
Po jaką cholerę tutaj przyjeżdżałeś Bieber?!
Wychodząc z jego mieszkania nie zawahałem się
uderzyć pięścią w ścianę naprzeciwko mnie, furia zaczęła
opanowywać moje ciało, przez co nawet nie zwróciłem zbytniej uwagi na ból,
który poczułem wraz z uderzeniem.
Nie wiem czy mogłem powiedzieć, że żałowałem
swojej decyzji te dwa jebane lata temu. Moje życie nie jest takie
straszne, mam nowych przyjaciół, mam pieniądze, mogę mieć co
chcę. Ale co z tego skoro najważniejsza osoba mnie zostawiła, a
starzy znajomi nie chcą mnie znać?
Potrzebowałem wyładować na czymś swoje negatywne
emocje, potrzebowałem czasu aby przemyśleć kilka spraw. Doskonale
wiedziałem, że alkohol mi w tym pomoże.
Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w drogę do
najbliższego baru w okolicy, którym był Grill, gdzie mieli
niesamowitą whisky.
***
Nie wiem co się ostatnio ze mną dzieje, wszystko co napiszę a) zaraz usuwam b) wprowadzam miliony poprawek c) nie podoba mi się.
Mam nadzieję, że nie będziecie na mnie bardzo źli, przepraszam za to coś i obiecuję poprawę w przyszłym tygodniu.
Czy niedziele pasują Wam na nowe rozdziały? :). Jeżeli oczywiście sytuacja mi na to pozwoli i będę miała trochę więcej czasu to napiszę więcej i dodam wtedy dwa rozdziały w tygodniu, jak było wcześniej, ale póki co musicie mi wybaczyć..
Dziękuję za komentarze, wooow! jestem w ogromnym, pozytywnym oczywiście, szoku, jesteście niesamowici! ♥
+ Muszę komuś ponarzekać, wyszło na Was, więc wybaczcie lol, ale nienawidzę szkoły jprld, zaczął się taki zapierdziel, że to aż głowa mała, na dodatek mam już do połowy listopada zapowiedziane sprawdziany SERIOUSLY? Nie mam czasu na nic i to mnie wkurza, wracam jest 16, zjesz coś, obejrzysz, lekcje BUM nagle 19, idziesz się kąpać, oglądasz seriale na których ledwo patrzysz na oczy i w końcu wysiadasz - idziesz spać. I tak dzień w dzień. DAMN JESUS.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
swietny rozdzial fsdghgfghsdgf nie moge sie doczekac nn
OdpowiedzUsuńJest bardzo fajny. Oby Jay wrócił do domu cały (pijany). Czekam na następny //@VeronikaMiriam xoxox
OdpowiedzUsuńKOCHAM <3
OdpowiedzUsuńpowiem Ci tak :
OdpowiedzUsuńposzłam do mojego lekarza, ze jestem ciagle spiąca, zmęczona i taka "pomięta"... okey. kazala mi zrobic wszytskie badania. przychodze dwa dni pozniej po wyniki. ona na wstepie:
"wszystkie badania masz w normie. jestem pewna, ze to wszystko przez tą glupią szkołe. "
także bejb akurat rozumiem Cie tak jak nikt :)
aaa co do rozdziału??
co tu dużo mówić?? :)
cudo *.*
ps. kocham moją lekarke <3333
~ Cat ♥
Swietnie piszesz i rozdział jest mega :)
OdpowiedzUsuńpoprawki? jakie poprawki, wszystko jest świetnie!
OdpowiedzUsuńOMOMOM świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńMia naprawdę go kocha! Tak strasznie się o niego martwi. Mogliby wkońcu ze sobą porozmawiać a nie ciągle się unikać. Zrób coś! :P
Uwielbiam Twój styl pisania. Ale to już wiesz hie hie :D
Nic nie mów co do szkoły. Poczekaj aż pójdziesz na studia [o ile masz w planach]. Ja jestem i kurwa! Jest zajebiście! :D
Trzy godzinki zajeć każdego dnia, środy wolne. Żyć nie umierać hahaha :D
Chociaż to na razie. Jak się zacznie sesja to nie będę wiedzieć gdzie kurwa gdzie jestem :D
Bądź silna!
@ameneris
<3
Swietny rozdzial, czekam na nn ;D *.*
OdpowiedzUsuńOh nie martw się nie tylko ty tak masz, ja wracam do domu o 5 a lekcji mam z wszystkiego po 3/4 strony i 6 kartkowek dziennie, ale mimo tego dajesz sobie naprawde dobrze radę z pisaniem rozdziałow ja to bym na pewno już dawno zrezygnowała. Ale Ty piszesz i idzie Ci świetnie. Czekam z niecierpliwością do niedzieli. Mam nadzieję że Mii nic nie będzie a Justina nie spotka ten chłopak i wszytko będzie okay @nastiily
OdpowiedzUsuńOh nie martw się nie tylko ty tak masz, ja wracam do domu o 5 a lekcji mam z wszystkiego po 3/4 strony i 6 kartkowek dziennie, ale mimo tego dajesz sobie naprawde dobrze radę z pisaniem rozdziałow ja to bym na pewno już dawno zrezygnowała. Ale Ty piszesz i idzie Ci świetnie. Czekam z niecierpliwością do niedzieli. Mam nadzieję że Mii nic nie będzie a Justina nie spotka ten chłopak i wszytko będzie okay @nastiily
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Jak każdy .<3 Rozumiem co czujesz też mam miliony sprawdzianow i kartkowek. Trzymaj się. Jesteś niesamowita.<3
OdpowiedzUsuńJsbzjhsiabsa. rozdział jest niesamowity i ciekawe co sie stanie. już nie mogę sie doczekać kolejnego. kocham cię i dziękuję. *.* @EachDayIsDrive
OdpowiedzUsuń<3333
OdpowiedzUsuńKocham !!! *-* <3<3
OdpowiedzUsuńŚwietne! A jesli chodzi o sql to nie jestes sama, ja nawet na seriale i pisanie nie mam czasu ;c
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na nastepny!
// @yo_shawties
Niedziele są okej ! Rozdział jest świetny ! Bardzo bardzo dziękuję za pisanie < 33
OdpowiedzUsuńsuper rozdział! ♥ czekam na nn! ♥ przez tą szkołę nikt nie ma życia prywatnego :< rozumiem cię. XD
OdpowiedzUsuńwięc tak ...... umarłam! dziewczyno, co ty ze mną robisz? niech Justin wraca do domu robi jej usta usta czy coś! breath me in breat me out ebifbuis na na na! ♥ dawaj nn kochanie smgfellas xx
OdpowiedzUsuńndbshfbeufh boski rozdział <3 jestem ciekawa co dalej sie wydarzy x3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział! Justin wracaj do domu noooo
OdpowiedzUsuńGENIALNE!!! Ten rozdział poprawił mi trochę humor gdyż widzę szansę na to, że będą razem. Nie wiem, może to urojenia, ale dają mi nadzieję, więc to dobrze :)
OdpowiedzUsuńJustin aka mistrz podejmowania durnych decyzji. Idzie do kumpla którego porzucił bez słowa na 2 lata i teraz chce rozgrzeszenia ( to jeszcze rozumiem ), pozwala dziewczynie którą kocha odejść (tego nigdy nie zrozumiem) i jeszcze nie może wybrać innego baru tylko Grill. No tak jasne, Bieber!
Ehh, dziewczyno masz ogromny talent! Ważne żeby rozdziały były częściej niż raz na miesiąc, z resztą również z powodu szkoły mam czas na czytanie tylko w niedzielę i to o nie ludzkich porach niemalże haha. Błagam cię, błagam NIGDY nie usuwaj bloga. Niektórzy kiedy skończy im się wena zawieszają a potem nagle usuwają. Skończyło się tak wiele moich ulubionych fanfiction, ale twoje jest wyjątkowe. Jak usuniesz to bd deprecha na maksa! Dlatego proszę, zostawi mi pamiątkę :) Może za 20 lat sobie jeszcze poczytam
No dobra, to powodzenia w szkole. Wierna Czytelniczka.
Aha i zapomniałabym moment kiedy Mia wariuje z powodu jego wyłączonego telefonu. Te emocje. No ONI MUSZĄ BYĆ RAZEM! Zamartwiają się o siebie na śmierć ale nieeeee, dla niech będzie lepiej osobno. No chyba jednak nie.
UsuńWierna Czytelniczka part.2
Cudo :*
OdpowiedzUsuńJejku cudo *o*
OdpowiedzUsuńNo tak, w domu się o niego martwią, Mia aż mdleje, a on sobie idzie na "niesamowitą whisky"... Wracaj, kretynie, i zajmij się nią!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudny :)
aw kocham taką Mie. Tylko szkoda, że z tego wszystkiego zemdlała. Spodziewałam się tego, że ten stary kumpel Justina zacznie z nim gadać, upiją się, cokolwiek, a tu taka niespodzianka. Mam nadzieję, że nic się mu nie stanie, że wróci pijany (no wiesz haha) i będzie coś mega słodkiego, ale Ty pewnie zrobisz na odwrót. lol Wspaniały rozdział jak zwykle, nic się nie zmieniło:) @myonlybiebur
OdpowiedzUsuńa) Jesteś wspaniała
OdpowiedzUsuńb) Kocham to jak piszesz
c) Pisz kiedy chcesz byle żeby to sprawiało ci przyjemność.
d) Rozdział zajebisty
e) Ta szkoła jest popierdolona
f) To na tyle czekam na wiecej:)
Niech ten kutas nie chleje, tylko wraca do domu!!
OdpowiedzUsuń~Evelina_F
A jak pojedzie do Grill'a to spotka tamtego typa i będzie wieeelkie zło! I teraz Mia znów będzie się zamartwiać hehehe. Rozgryzłam to :D
OdpowiedzUsuńSwoją drogą pisz szybko kolejny i długi rozdział!
Pozdrówkaaa
Nie kurwa nie do grila!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział <333 nie przejmuj się , każdy ma gorsze dni ;) a co do szkoły to rozumiem cię , jakaś masakra -_- też mam taki zapierdol dzień, w dzień -_- mam już jej dosyć. Powodzenia z testami xx @mrraau
OdpowiedzUsuńhahahah "no ku nie do grila " :D mi sie bardzo podoba, lubie takie rodziały które konczac czytac wywołuje u mnie jakas taka dziwna głupawke bo nie moge sie doczekac nexxttttttttt trolololololoooo :D :* #1
OdpowiedzUsuń