Szmata, dziwka, kurwa.
Okaż komuś odrobinę serca, poświęć trochę uwagi, polub kogoś
i powiedz mu o tym, a on niech cię zleje. Pokręciłem głową w
niedowierzaniu. Jak mogłem być takim palantem?
Idiota, debil, kretyn.
To był pierwszy raz, kiedy powiedziałem komuś o swoich uczuciach. Pierwszy raz włożyłem w coś trochę serca. Jak widać, na darmo. Wszyscy są tacy sami. Każdy mnie zostawia. Prychnąłem pod nosem. Pieprzyć wszystkich, dam sobie radę sam.
To był pierwszy raz, kiedy powiedziałem komuś o swoich uczuciach. Pierwszy raz włożyłem w coś trochę serca. Jak widać, na darmo. Wszyscy są tacy sami. Każdy mnie zostawia. Prychnąłem pod nosem. Pieprzyć wszystkich, dam sobie radę sam.
Czułem jakbym zaraz miał eksplodować. Furia, w którą
wpadłem była nie do opanowania. Z całej siły kopnąłem w śmietnik
stojący na chodniku, mając nadzieję, że dzięki temu poczuję się
odrobinę lepiej.
Nie muszę chyba mówić, że to nic nie dało.
Oszczędziłem sobie dzwonienia po tego kretyna Jack'a. Gdybym tylko
zobaczył jego parszywy ryj, obiłbym go na kwaśne jabłko i wcale bym się nie wahał, aby to zrobić.
Szedłem pustymi ulicami Stratford, choć szedłem chyba nie jest
dobrym określeniem. Niemal biegłem. Musiałem jak najszybciej
znaleźć coś, na czym mógłbym się wyżyć.
Ignorowałem ból klatki piersiowej, miałem go w tym momencie
głęboko w dupie. Zresztą wszystko miałem głęboko w dupie.
Nie mogłem uwierzyć w swoją głupotę. Nie mogłem uwierzyć, że
nic dla niej nie znaczyłem. Nie mogłem przyjąć do świadomości,
że ona znaczyła coś dla mnie, nawet po tych słowach.
Ale wiedziałem, że wcześniej czy później, moje uczucia miną.
Nawet wcześniej. Ta szmata na to nie zasługuje.
- Pi! Pi! Pi! - usłyszałem za plecami głos klaksonu.- Czego kurwa trąbisz debilu! - odwróciłem się o 180 stopni.
W moim kierunku zbliżał się ciemnozielony van, który jechał
wprost na mnie. Momentalnie otworzyłem szerzej oczy. Co kurwa?
Widząc, że samochód nabiera prędkości i nawet nie zwraca uwagi na moją osobę, szybko skoczyłem
do rowu. Co to kurwa miało być?! Zaciskając mocno zęby z bólu,
wstałem na własne nogi.
Van oddalał się ode mnie w zawrotnie szybkim tempie. Zanim jednak
zniknął za zakrętem, miałem okazję się mu lepiej przyjrzeć.
Znałem ten samochód.
- Co z nim zrobimy? - męski głos spowodował, że otworzyłem
oczy.
Znajdowałem się w jakimś hangarze, sam dokładnie nie
wiedziałem gdzie to, nigdy wcześniej tutaj nie byłem.
- Sukinsyn zapłaci za to, że położył na mnie rękę. -
odpowiedział mu ktoś inny. - Doskonale wiem co z nim zrobię. -
usłyszałem szyderczy głos, a następnie kogoś śmiech.
Starałem się być jak najciszej, aby nie zwrócić na siebie
uwagi. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, ale wiedziałem, że
muszę ją w tym momencie zignorować. Przeczołgałem się na drugi
koniec hangaru, a moim oczom ukazał się zielony van. Wiedziałem,
że to moja jedyna szansa.
Kucając otworzyłem drzwi, w samochodzie nie było kluczyków,
więc musiałem wyjąć całą zabudowę kierownicy, aby odpalić go
na kabelki.
Działałem najciszej jak potrafiłem. Całe szczęście, nikt
mnie nie słyszał, o czym upewniłem się rozglądając wokoło.
Już miałem odpalać furgonetkę, kiedy do moich uszu dobiegł
czyjś głos. - Gdzie się wybierasz, Bieber? - a następnie mocne
uderzenie w tył głowy.
~Mia
Zamknęłam okno za
Justin'em, po czym w końcu pozwoliłam swoim łzom spłynąć po
moich policzkach. On mnie
nienawidzi.
Zakryłam
twarz w dłoniach, nie miałam siły. Znowu byłam sama. Znowu miałam
tylko Janey.
Upadłam na podłogę, zanosząc
się płaczem. Jestem
beznadziejna.
Uderzyłam
pięściami mocno w brązowe deski, po czym krzyknęłam najgłośniej
jak potrafiłam. Gniew, samotność, beznadziejność, furia,
frustracja, to wszystko nasilało się z każdą chwilą coraz
bardziej, a ja nie mogłam dać sobie z tym rady.
Wiedziałam, że postąpiłam
dobrze dla Justin'a. On zasługuje na kogoś lepszego nie na mnie. Co taki ktoś jak ja mógłby mu zaoferować, co? Nic. I tutaj był problem.
Wstałam i pobiegłam do łazienki.
Chwyciłam w rękę małe lusterko, które zaraz zdobiło białe
kafelki. Schylając się, podniosłam jego jeden ostry kawałek.
Przynieś
mi spokój.
Przybliżyłam
go do mojego nadgarstka i bez zastanowienia wbiłam ostry przedmiot w
moją skórę, z której zaraz zaczęła sączyć się bordowa krew.
Zamknęłam oczy i zacisnęłam
lekko zęby, za każdym razem to bolało, ale za każdym razem
przynosiło upragnioną ulgę. Przestałam pamiętać.
Ale tylko na chwilę.
- Mia, wszystko w porządku? -
usłyszałam za drzwiami głos Janey. - Mia, jesteś tam?!
Zamknęłam oczy i wzięłam
głęboki oddech.
- Zostaw mnie. - szepnęłam.
- Mia, co z tobą? - usłyszałam zaniepokojony głos ciotki.
- Wszystko jest okej, po prostu
potrzebuję być sama. - skłamałam.
- Ale Mia – Jane zaczęła.
- Chcę być sama! - warknęłam
przerywając jej.
Całe szczęście nie musiałam
powtarzać się dwa razy, słyszałam jak blondynka zamyka drzwi
mojego pokoju.
Po czym nastąpił kolejny szloch,
a z moich oczu wypłynęły kolejne łzy.
Mój nadgarstek wciąż krwawił,
a ja przyglądałam się mu. Czerwony płyn przynosił spokój,
pewnego rodzaju ukojenie. Uśmiechnęłam się widząc go, może to
ostatnia rzecz jaką widzę?
Przemęczona przymknęłam swoje
powieki i położyłam głowę na szybie od prysznica.
Byłam
śpiąca.
~Justin
W mojej głowie zaczynało
coś świtać. Problem w tym, że nie wiedziałem co dokładnie
wydarzyło się kilka dni temu.
Przez upadek na twardą ziemię, poobijałem się jeszcze bardziej,
o ile to w ogóle było możliwe. Mimo wszystko jednak nie
zadzwoniłem po żadnego z chłopaków, wolałem drogę do domu
pokonać sam. Miałem nadzieję, że przypomnę sobie jeszcze jakieś
fragmenty z tamtego zajścia.
Idąc do domu, minęła mnie pędząca na sygnale karetka. Co
z Mią? Nowy głos w
mojej głowie ujawnił się.
Pieprzyć Mię.
***
No to, ten no, tego, lol. Moje wypowiedzi są żałosne.
Kolejny rozdział pojawi się w niedzielę lub poniedziałek, zależy od mojej weny, lol.
Aaa! Właśnie! Zapomniałabym prawie. W komentarzach nominujecie mnie do nagród. Przeogromnie Wam za nie dziękuję i przepraszam, że nie odpowiadam na nie itd. ale nie chcę spamować tym tutaj na blogu. Mówię, żebyście nie myśleli, że ja sobie myślę 'o jestem taka zajebista, że nie będę na to odpowiadała'. Nie. Po prostu jak już wspominałam, nie chcę spamu, szczególnie, że na stronie głównej pojawia się zazwyczaj tylko jeden post.
WAŻNE! I jeszcze jedna sprawa, zostawiacie swoje namiary, ale czasami napiszecie coś z błędem i nie mam możliwości dać Wam znać o nowym rozdziale. I to samo tyczy się zmiany swoich nazw, wtedy jest lipa totalna. Więc, jakby z jakiś powodów nie doszło do Was moje powiadomienie, to śledźcie mojego twittera, tam wszystko piszę :).
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
No to pięknie :(
OdpowiedzUsuńNiech między nimi się ułoży prooooszę!!!!
@Evelina_F
omg *.* Jus debilu nie możesz jej olać.! chociaż ona Cb olała... never mind :P
OdpowiedzUsuńw każdym bądź razie: krótki.. ale ŚWIETNY .!
dodaj w niedziele proszzz.. !
sprawdzam to kilka razy dziennie, nawet jak nie masz dodać, ale ju takie małe uzależnienie :D
błąd jest TOTALNIE UZALEŻNIONA od Twojego opowiadania :D
~ Cat
ajajaja...! dodaj jak najszybciej nowy ! najlepiej jutro XD opowiadanie jest świetne <3
OdpowiedzUsuńTT: @looolga
:)
Aaa boski czemu Justinnie poleciał za karetka no ej !! A wgl niech MIA m powie co czuje no ej !! Ale o tak rozdział super ! Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńwlasnie Justin! idz do niej zobacz co sie stalo! jejciuuuu coraz gorzej jest..dobraaa czekam mam nadziejr do niedzieli a jak nie to do poniedzialku <3 @ewelina9757
OdpowiedzUsuńNiech juz sie pogodza!! <3 Nie moge sie doczekac nastepnego!! ;)
OdpowiedzUsuń@justysia20003
Dzis przeczytalam wszystkie r i juz nie moge sie doczekac co bedzie dalej. Jak mozesz informuj mnie na tt
OdpowiedzUsuń@IncludeBieber ;)
Ja pier... papier to się porobiło .... dlaczego tak krótko??? Zajebisty rozdzial!
OdpowiedzUsuńO mój Boże, dlaczego Ty mnie tak męczysz? Niech będą już razem i będzie spokój no! XDDDD
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze piękny, zajebisty i cudowny. Chcę więcej :c
Życzę Ci weny, czekam na następny i całuję @lovatonne xoxox
Jeśli masz czas albo inni to wpadnij/dajcie na www.justemi-story.blogspot.com, bo dopiero zaczęłam blog :) xxx
kocham po prostu tego bloga! kochamkochamkocham! *.* możesz mnie powiadamiać na TT, @roks_m? ♥
OdpowiedzUsuńPo Mię jedzie karetka. Wiem to. Chyba. Rozdział hjsdhjgsdhjsajsj jak zwykle :)
OdpowiedzUsuńJak to pieprzyć Mię ?! A co jak ta karetka jedzie do niej ? BOŻE PRZENAJŚWIĘTSZY !! Niech ruszy dupę i leci do niej !!
OdpowiedzUsuń[justinbieber-clare.blogspot.com]
cudowny rozdział. *.*
OdpowiedzUsuńmam nadzieje ze jej nic nie bedzie... swietny czekam na nn!
OdpowiedzUsuńrozdział świetny jak zawsze, pewnie karetka jechała po mię, albo z nią już do szpitala. mam nadzieję że szybko wyjaśnisz tę sytuację i dodasz sybko kolejny rozdział . :33
OdpowiedzUsuńZNOWU PRZERYWASZ W NAJCIEKAWSZYM MOMENCIE! Kocham ten blog, już nie mogę się doczekać następnego rozdziału, pewnie znowu Justin i Mia się do siebie zbliżą...<3
OdpowiedzUsuńKOMENTUJĘ TAK JAK OBIECAŁAM :D
OdpowiedzUsuńUgh, jak już wspomniałam masz oddać mi swój talent *tak, masz go kłamco*.
Ten rozdział to mistrzostwo. Wprawdzie krótki * za długość rozdziałów to ja cię kiedyś ukatrupię * i zakończony w ZŁYM momencie, ale i tak jest no cóż ... wyjebany w kosmos miśku *-*
Biedny Jus, chcą go przejechać o.O Ciut brutalnie XD I Mia, idiotka do potęgiej ._. POWIEDZ, ŻE TA KARETKA NIE JECHAŁA PO NIĄ, ANI NIE WIOZŁA JEJ DO SZPITALA. Proooooooooooooszę Cię, nie rób mi tego ;_; Tu ma się już miłość tworzyć, a nie jakieś próby samobójcze nooo !
Tak czy inaczej jest cud, miód i banany *lol* i chcę więcej. Nał ♥
#Twoja Fanka Namber Łan
@AlwaysToaster
grr ja chcę DALEJ *.* to jest takie awwww :3 inf. mnie @olkaa6
OdpowiedzUsuńBoże, kocham twojego bloga. Znalazłam go wczoraj i od razu przeczytałam wszystkie rozdziały. Podoba mi się pomysł na charakter Justina. Nie spodziewałam się że on powie Mi że ją lubi. Nie spodziewałam się że stać go w ogóle na coś takiego. Rozdział świetny. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńJak będziesz miała chwilę czasu zapraszam na mojego bloga
http://justin-bieber-meggie.blogspot.com/
tghjkjhgtegh *___* coraz ciekawiej się dzieje, czekam na kolejny / @Justeliaa
OdpowiedzUsuńOMG ! OMG ! OMG ! Genialny ! Ale mieszasz, kobieto, no... XD Ale i tak kocham twoje opowiadanie mimo tego, że nas tak męczysz. :D Czekam z niecierpliwością na następny. :3 // Natalia
OdpowiedzUsuńjnsjdnudb *.*
OdpowiedzUsuńomfg. piszesz niesamowicie. miałam twojego bloga w zakładkach w telefonie już od dłuższego czasu, ale zaczęłam czytać dziś i.... tak się wkręciłam, że nie mogę przestać. ja zwariuję, ja już chcę kolejny rozdział. wciąga jak Danger, czyta się przyjemnie i... no nie powiem, Mia mnie wkurwia, ale rany, to jest dzięki temu takie niesamowite i bfshjak. strasznie jestem ciekawa, co będzie dalej! mogłabyś mnie powiadamiać? byłabym ci wdzięczna <3. // @grecior
OdpowiedzUsuńNa prawde świetny blog! Siedziałam wczoraj do 2 w nocy czytając rozdziały. Jeszcze nie trafiłam na takie opowiadanie. Na pewno bardzo trudno jest pisać o dziewczynie z takimi problemami, to na pewno dla ciebie wyzwanie. Ciesze się że tego nie spieprzyłaś, wszystko idzie stopniowo i akcja jest bardzo płynna. Naprawdę wielki szacun :) Czekam na dalszy rozwój akcji <3
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to się stało, że jeszcze nie dodałam komentarza.. W każdym razie, rozdział cudowny<3. Chociaż smutny, żeby wszystko było dobrze z Mią i żeby się ułożyło z Justinem. Nie mogę się doczekać następnego
OdpowiedzUsuń@nastiily
Rozdział jak każdy inny świetny. Mam nadzieje że wszystko sie ulozy i JB i Mia beda razem *q* czekam na kolejny. ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny! :)
OdpowiedzUsuńto opowiadanie tak bardzo mnie wciągnęło, że O JEZU ! <3 *.*
OdpowiedzUsuńno kurwaaa, znowu musiało się zjebać. no dlaczego mia musiała to powiedzieć? dlaczego chciała udawać? kurwaaa. mogła być z nim szczere, bo teraz justin jej nienawidzi i będzie trduno, aby jej wybaczył. samo "pieprzyć mię" to potwierdza. dawaj szybko następny <3
OdpowiedzUsuńMam złe przeczucia co do tej karetki + mam złą wiadomość: kończą mi się rozdziały, został tylko jeden, zaraz się popłaczę ;__;
OdpowiedzUsuń