~Mia
Widząc przede mną
chłopaka, z którym niewątpliwie miałam na pieńku, momentalnie
podniosłam się do pozycji siedzącej. Moje ciało samo zwinęło
się w kłębek przy ścianie, jak najdalej Justin'a. Siedziałam z
kolanami przy brodzie, próbując złapać trochę powietrza.
Spojrzałam na siebie, poza butami
wszystko miałam na sobie, tak jak wcześniej, ale mimo to i tak nie
odetchnęłam z ulgą, jaki chłopak bez powodu odzywa się tak na
przywitanie do dziewczyny, a szczególnie nie do swojej dziewczyny?
- Co ze mną zrobiłeś? - zapytałam
przez zaciśnięte zęby, nie trudno było się domyślić co
chodziło mi po głowie. - Poza tym, że zabrałem twoją ciężką dupę ze szkoły, bo zemdlałaś, nic. - zaśmiał się pod nosem. - A ty myślałaś, że co? - prawą ręką przetarł swój podbródek. Kiedy nie odpowiedziałam mu nic, sam dokończył swoją historię. - No nie mogę. - zaśmiał się w głos. - Myślałaś, że bym cię ruszył? Ja? Ciebie? - zanosił się śmiechem na cały pokój, przez co moje poliki płonęły ze złości. - O nie kochanie, mam za wysokie progi jak na ciebie
- Palant. - warknęłam schodząc z łóżka.
Zaczęłam rozglądać się za
swoimi butami, ponieważ chciałam jak najszybciej opuścić
towarzystwo tego skurwysyna. Niestety, leżały tuż obok niego, więc
nie było mowy, żebym trzymała się od niego jak najdalej.
Przewracając oczami podeszłam i schyliłam się po czarne conversy.
Prawie miałam je w ręku, kiedy jego noga zablokowała mi do nich
dostęp.
- Mógłbyś łaskawie wziąć te
przeszczepy? - Mogłabyś łaskawie nie udawać twardej, kiedy jesteś słaba? - warknął wstając z łóżka i chwytając moją lewą rękę, podniósł bransoletki znajdujące się na niej do góry, tak, że było widać wszystkie moje rany. - Dalej chcesz grać najsilniejszą?
- Nic o mnie nie wiesz. - wycedziłam przez zaciśnięte zęby i wyrwałam rękę z jego mocnego uścisku.
Szybko zabrałam swoje buty i nakładając je na nogi wyszłam z pokoju, nie zważając na krzyki za moimi plecami.
Skąd on do chuja o tym wiedział?
Jak mogłam być taka głupia, żeby zemdleć i dać mu całkowity
dostęp do mojego ciała? Jestem idiotką, to potwierdzone.
Ignorując recepcjonistkę,
wybiegłam z, jak się teraz okazało, hotelu i obrałam kierunek
mojego domu. Zanim jednak miałam szansę na dobre stąd zniknąć,
poczułam jak czyjaś ręka łapie mój bark. Nie trudno było się
domyśleć do kogo ta ręka należała.
Przewracając oczami strąciłam
ją i chciałam iść dalej, ale ten dupek nie dawał za wygraną i
ponownie jak wcześniej, złapał za moje przedramię i obrócił
twarzą do niego.
- Zostaw mnie. - warknęłam,
próbując wyswobodzić się z jego uścisku, ale na próżno,
trzymał mnie zbyt mocno. - To boli! - krzyknęłam. - Nie rób scen, tylko wchodź do samochodu. Odwiozę cię do domu, a później dam święty spokój, jasne?
- Nie, nie jasne! Idę sama, rozumiesz? S-A-M-A. - przeliterowałam mu.
- Naprawdę mam to zrobić siłą? - zapytał podnosząc do góry lewą brew.
- Nie odważyłbyś się. - warknęłam pewna siebie.
- Och, czyżby? - uśmiechnął się zawadiacko i zanim mogłam się zorientować moje ciało było przełożone przez jego bark.
Wrzeszczałam, żeby postawił
mnie na ziemi, ale on ignorował mnie, dopiero kiedy znaleźliśmy
się przy jego wozie mogłam spokojnie stanąć o własnych nogach.
- Nie radziłbym ci nigdzie uciekać.
- ostrzegł, otwierając drzwi samochodu. Przewróciłam oczami i mając dosyć kłótni z nim, weszłam do środka.
Podałam mu adres mojego domu i na
tym zakończyła się nasza rozmowa. Dalszą drogę przesiedzieliśmy
w milczeniu. Ja wpatrywałam się za okno z rękoma na kolanach, on
prowadził samochód.
Było mi wstyd. Wstyd za to, że
ktokolwiek mógł zobaczyć moje blizny.
~Justin
Zatrzymałem samochód
przed jej domem, chciałem coś powiedzieć, może nawet i
przeprosić, ale to nie ja.. Ja nie przepraszam, mówię to co myślę,
nawet jeżeli rani to innych.
Mia bez słowa wyszła z auta
zostawiając mnie samego. Upewniłem się, że weszła do środka, po
czym odpaliłem silnik jeszcze raz i ruszyłem do chłopaków.
Jak się okazało wszyscy w pełnym
składzie Stefano, Vinny, Pauly i Jack, czekali na mnie już dawno, co akurat nie było dla mnie
zaskoczeniem.
- Stary, gdzieś ty się kurwa
podziewał, ile można na ciebie kurwa czekać, co?! - od progu
naskoczył na mnie Jack, mimo iż był najsilniejszy w grupie, to jakoś wcale się go nie bałem.
- Mówiłem, miałem komplikacje. -
wyjaśniłem ze spokojem, który nie wiem skąd się wziął.
- Jakie komplikacje? - obiecuję, jeszcze jedno słowo, z jego brzydkiej mordy, a nie wytrzymam.
- Już wszystko w porządku, więc
omówmy dalej nasz plan, nie mamy całego dnia. - warknąłem
siadając na kanapie.
- Masz ich zaufanie? - tym razem odezwał się Stefano. Kiwnąłem twierdząco głową. - Okej, w takim razie
atakujemy w dzień ich imprezy, dowiedz się coś więcej o niej.
- Dobra. - zgodziłem się i opuściłem progi rudery, w której się spotykaliśmy, zanim ktokolwiek mógłby mnie tutaj z nimi
zobaczyć.
Mimo że wszystko układało się
dobrze, to w mojej głowie siedziała szatynka. Coś sprawiało, że
chciałem znać o niej prawdę, chciałem wiedzieć co sprawiło, że
okaleczała samą siebie.
Nie,
ja nie chciałem. Ja musiałem to wiedzieć.
Wsiadając
do samochodu nie wiedziałem gdzie pojadę, mój umysł sam
zaprowadził mnie przed dom Mii. Teraz,
albo nigdy.
Zgasiłem
silnik, otworzyłem drzwi i wyszedłem na zewnątrz, gdzie przywitał
mnie haust zimnego powietrza, przez którego na mojej skórze
pojawiła się gęsia skórka, którą postanowiłem zignorować.
Rozejrzałem się wokoło budynku.
Na górze były tylko trzy okna, z czego jedno od razu wykluczyłem,
bo było z pewnością na korytarzu. Zastanawiałem się, który
pokój będzie jej, ten z granatowymi ścianami, czy czerwonymi.
Ostatecznie zdecydowałem się na
granat i wspinając się po rynnie wszedłem do góry. Miałem
szczęście, bo okno było otwarte, a w środku nikogo nie było. Od
razu wiedziałem, że mój strzał był trafny, ponieważ wszędzie
walały się damskie ubrania.
Usłyszałem czyjeś kroki,
zbliżające się do pokoju. Zdezorientowany, bo w końcu nie byłem
tutaj nigdy przedtem, schowałem się za długą zieloną firanką,
która całe szczęście, zasłoniła mnie całego.
Do pokoju weszła Mia. Ubrana była
tak samo jak przedtem, jedynie jej włosy były związane w
niesfornego kucyka.
Usiadła na łóżku po turecku.
Obserwowałem ją przez dłuższy czas, ale ona tylko siedziała i
wpatrywała się w dół... Na swoje ręce.
Miałem właśnie wyłonić się z
ukrycia, kiedy jej ręka wyjęła z szuflady srebrną rzecz. Trzęsącymi dłońmi przybliżyła je do swojego lewego nadgarstka.
- Nie rób tego. - szepnąłem,
podchodząc bliżej niej.
~Mia
~Mia
Przestraszona wyrzuciłam żyletkę na podłogę, po czym spojrzałam
na stojącego przede mną chłopaka. Co on tutaj robi?
- Nie chciałem cię przestraszyć. - powiedział siadając na
przeciwnym krańcu łóżka.
- Jak ty? Skąd? - zapytałam zdezorientowana.
Wskazał ręką na okno, po czym wyjaśnił. - Przez nie.
- Wiesz, że to wbrew prawu? Nie można tak napadać na ludzi w ich
własnym domu. - dałam mu spojrzenie mówiące, że wcale mi się
to nie podoba.
- Jak już wcześniej mówiłem, nie chciałem cię przestraszyć. -
wzruszył ramionami.
- W takim razie co tutaj robisz? - zapytałam badając go uważnie
wzrokiem.
Między nas wdarła się cisza, którą miałam ochotę przerwać,
ale nie wiedziałam jak. Powinnam go wyrzucić za drzwi? Lub może za
okno? Czy dać mu się wytłumaczyć? Jak powinnam zareagować na to,
że prawie przyłapał mnie na cięciu?
- Dlaczego to robisz? - zapytał wyrywając mnie z zamyślenia.
Ponownie spojrzałam na moje dłonie, nie będąc w stanie podnieść
wzroku na niego. Nie byłam w stanie nic powiedzieć, nie byłam w
stanie wytłumaczyć mu tego wszystkiego.
- Myślę, że powinieneś już pójść. - poradziłam mu nawet na
niego nie patrząc.
- A ja myślę, że ty potrzebujesz pomocy.
- Niczego nie potrzebuję, a nawet jeśli, to nie jesteś osobą,
która powinna się o to martwić. - zacisnęłam mocno pięści.
- Mia... Daj sobie pomóc. - spróbował jeszcze raz.
- Zamknij się, albo wyjdź. - warknęłam na niego, tym razem
przełamując się i spoglądając w jego kierunku.
Zgodnie z moją prośbą, lub raczej rozkazem, Justin nie odezwał
się już ani słowem, ale niestety, został w pokoju.
Postanowiłam nie zwracać na niego uwagi i podniosłam się z
łóżka, po czym zabierając swoje rzeczy do kąpieli, zniknęłam
za drzwiami łazienki. Dopiero tam pozwoliłam łzom spłynąć po
policzkach. Oddychaj Mia. Oddychaj. Powtarzałam sobie, co
całe szczęście przyniosło zamierzone skutki, bo nie szlochałam,
więc chłopak siedzący w moim pokoju nie mógł tego usłyszeć.
Zdejmując z siebie ubranie weszłam pod prysznic, gdzie pozwoliłam
kroplą ciepłej wody zmyć ze mnie cały wstyd.
Po kilku minutach, ubrana już w piżamę, wyszłam z łazienki. Ku
mojemu zaskoczeniu Justin wciąż siedział na łóżku. Nie wiedząc
co zrobić, po prostu usiadłam na krześle i zaczęłam rozczesywać
swoje mokre włosy.
- Czy ktoś cię skrzywdził?
- Idę do siebie tato, dziękuję za prezent, to najlepsze
urodziny w moim życiu. - przytuliłam się do niego, po czym
poszłam na górę do swojego pokoju.
Włączyłam komputer i podziękowałam wszystkim za życzenia na moje 13 urodziny, po czym jeszcze raz spojrzałam na srebrny wisiorek, który spoczywał na mojej szyi. Sama myśl o tym, że kiedyś należał do mojej mamy powodowała, że zrobiło mi się cieplej na sercu, a w oczach pojawiły się łzy.
Powiedzenie, że brakowało mi jej, byłoby dużym niedomówieniem. Od 3 lat jesteśmy z tatą sami, bez niej. Nie winiłam za jej śmierć nikogo. Wraz z pomocą ojca i psychologów doszłam do siebie, potrafiłam zaakceptować fakt, że jej już nie ma.
Wzięłam szybki prysznic, dzięki czemu uspokoiłam nerwy i zrelaksowana wróciłam do swojej sypialni, gdzie ku mojemu zaskoczeniu na łóżku siedział mój ojciec. Uśmiechnęłam się do niego po czym usiadłam obok niego.
Włączyłam komputer i podziękowałam wszystkim za życzenia na moje 13 urodziny, po czym jeszcze raz spojrzałam na srebrny wisiorek, który spoczywał na mojej szyi. Sama myśl o tym, że kiedyś należał do mojej mamy powodowała, że zrobiło mi się cieplej na sercu, a w oczach pojawiły się łzy.
Powiedzenie, że brakowało mi jej, byłoby dużym niedomówieniem. Od 3 lat jesteśmy z tatą sami, bez niej. Nie winiłam za jej śmierć nikogo. Wraz z pomocą ojca i psychologów doszłam do siebie, potrafiłam zaakceptować fakt, że jej już nie ma.
Wzięłam szybki prysznic, dzięki czemu uspokoiłam nerwy i zrelaksowana wróciłam do swojej sypialni, gdzie ku mojemu zaskoczeniu na łóżku siedział mój ojciec. Uśmiechnęłam się do niego po czym usiadłam obok niego.
- Co jest? - zapytałam z uśmiechem.
- Mogłabyś coś dla mnie zrobić? - spojrzał w moją stronę.
- Dla ciebie wszystko, tato. - na jego twarzy również zagościł
uśmiech.
- Wstań. - polecił mi, co zrobiłam natychmiastowo. - Stań
przede mną. - roześmiana stanęłam przed nim, domyślałam się,
że chce dać mi jeszcze jeden prezent. - Nie ruszaj się. - zgodnie
z jego radą stałam jak słup soli.
Bez żadnego wstępu, pociągnął za sznurek mojego szlafroka, który odkrył moje nagie ciało. Momentalnie przełknęłam głośno ślinę. Co on robi?
Wstał nie zwracając uwagi na to, jak szybko zrobiłam się bezwładna. Obszedł mnie dookoła. Zanim zdążyłam się zorientować, mój szlafrok leżał na podłodze, a ja stałam kompletnie naga.
Patrząc na mnie uśmiechnął się sam do siebie, po czym położył prawą dłoń na moich ramionach, lewą natomiast ścisnął moją pierś, powodując, że podskoczyłam z zaskoczenia. Za moment jego ręce błądziły po całym moim ciele, nie zostawiając nawet milimetra, bez jego dotyku.
Bez żadnego wstępu, pociągnął za sznurek mojego szlafroka, który odkrył moje nagie ciało. Momentalnie przełknęłam głośno ślinę. Co on robi?
Wstał nie zwracając uwagi na to, jak szybko zrobiłam się bezwładna. Obszedł mnie dookoła. Zanim zdążyłam się zorientować, mój szlafrok leżał na podłodze, a ja stałam kompletnie naga.
Patrząc na mnie uśmiechnął się sam do siebie, po czym położył prawą dłoń na moich ramionach, lewą natomiast ścisnął moją pierś, powodując, że podskoczyłam z zaskoczenia. Za moment jego ręce błądziły po całym moim ciele, nie zostawiając nawet milimetra, bez jego dotyku.
- Połóż się. - szepnął wprost do mojego ucha, przestraszyłam
się, ale zrobiłam to co kazał.
Zdjął swoje ubrania i zanim miałam możliwość, żeby się sprzeciwić, jego nabrzmiały penis był we mnie, a po moich policzkach ciekły słone łzy.
Zdjął swoje ubrania i zanim miałam możliwość, żeby się sprzeciwić, jego nabrzmiały penis był we mnie, a po moich policzkach ciekły słone łzy.
- Powiedz o tym
komuś, a wylądujesz na śmietniku. Zrozumiałaś? - warknął na
mnie. Pokiwałam twierdząco głową. - Dobrze słoneczko. - uśmiechnął się
szyderczo i zniknął za drzwiami.
- Mia?
- głos Justin'a powrócił mnie z powrotem na ziemię.
***
Rozdział dedykowany @AlwaysToaster wiesz, że Cię kocham, prawda? Dziękuję za wszystko :*. Ten jakże długi rozdział jest dla Ciebie przez twoje dłuuuuuuuuuuuugie komentarze, które uwielbiam czytać! <3.
Pod 4 było kilka komentarzy, że zalatuje Danger'em, więc przepraszam, naprawdę nie to było moim zamiarem. Jednocześnie, jak mniemam pewnie doczepicie się tego okna, ale zrozumcie, jest wieczór, a jakiś koleś wtacza się do domu, Janey na pewno by nie była tym faktem zadowolona. Mam tylko nadzieję, że nie zjecie mnie w komentarzach.
A jeśli już o komentarze chodzi, jesteście NIESAMOWICI, wiecie? GOD! Nie dość, że jest tyle komentarzy, to liczba wyświetleń stale nie schodzi z 200, a przedwczoraj było to prawie 300. NIE WIEM jak Wy to zrobiliście, ale KOCHAM WAS *______*.
A jeśli już o komentarze chodzi, jesteście NIESAMOWICI, wiecie? GOD! Nie dość, że jest tyle komentarzy, to liczba wyświetleń stale nie schodzi z 200, a przedwczoraj było to prawie 300. NIE WIEM jak Wy to zrobiliście, ale KOCHAM WAS *______*.
Jak zawsze możecie zostawić swoje twittery czy jakikolwiek inny kontakt, będę informować o kolejnych rozdziałach ;).
+ 33 dni do koncertu <3.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Ej szczerze? Uwielbiam to opowiadanie, naprawdę. Cieszę się, że wpadłam na nie przypadkiem i obiecuję że zostanę do końca. Wybacz, że wtedy napisałam że podobny był do Dangera, ale no... Teraz zmieniam zdanie. Jest to świetne opowiadanie i czekam na następne! PS. zapraszam do siebie http://illtakeyoutoheaven.blogspot.com/ (@DameKidrauuhl)
OdpowiedzUsuńOMG UMIERAM *.*
OdpowiedzUsuńStrasznie polubiłam to opowiadanie, max przypadło mi do gustu! Rozdział świetny, jak czytałam końcówkę to, aż po plecach przeszły mi ciarki.. Nie myślałam, że Justin będzie się o nią martwił. Zaskakujesz! xx ~@justsejswaggie
OdpowiedzUsuńkocham twoje opowiadanie, rozdział jak zwykle genialny :))czekam na następny :) - @PoliiOfficial xx
OdpowiedzUsuńPo prostu.. WOW !
OdpowiedzUsuńChciałam powiedziec, że masz naprawdę wieeeeeelki talent..
Na wspomnieniu po prostu..
PŁAKAŁAM !
Wow.
Wow.
Wow.
Ciekawi mnie co będzie dalej...
Czekam niecierpliwie !
Nie podoba mi się końcówka z tym gwałtem :( smutne to , ale ogólnie opowiadanie jest niesamowite i rozumiem że dodałaś ten gwałt żeby było trochę ciekawsze :D
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się takiego zakończenia rozdziału ;o Ale jeste prze mega <3 uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńomg rozdział jak zwykle świetny <333 kocham tego bloga i mam nadzieję że będziesz mnie dalej informować na @YoSwaggyBieber
OdpowiedzUsuńŁoł. Serio. Nie spodziewałam się ze tak się skończy ten rozdział. Pewnie podobnie jak wszyscy ;) Rozdział wyjebisty *.* Całe opowiadanie jest zajebiste i myśle że będzie takie do końca bo masz wielki talent ;** Czekam na następny z niecierpliwością ;** Informuj dalej oczywiście ;** @shes_still_love
OdpowiedzUsuńNo końcówki się nie spodziewałam :O
OdpowiedzUsuń@ameneris
Nie spodziewałabym się tej histori z jej ojcem. Robi się coraz ciekawiej ;)/ @Justeliaa
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga, super rozdział :D moj tt @17_black_
OdpowiedzUsuńAskagafaagha nie masz za co przepraszać, przecież nie jest to kopia Dangera tylko się z nim kojarzy.. A rozdział, wyjebany w kosmos. Nie spodziewałam się końcówki jak każdy, z
OdpowiedzUsuńniecierpliwością, czekam na nn<3
@nastiily
Zarąbisty czekam na następny!!!
OdpowiedzUsuńAJM HIR ! :3 Wiem, że się cieszysz i nie możesz się doczekać mojego zajebistego komentarza *szczerzy się*
OdpowiedzUsuńA więc... Rozdział jest cudowny, niesamowity. Masz nieziemski talent buraczyno, wiesz ? Oczywiście, że wiesz. W końcu tyle osób tak twierdzi.
Achhhh, i Justin. On jest taki gorący jak jest wredny. Nie sądziłam, że może być bardziej pociągający, a jednak ... Totalnie złamał skalę XD To było mega urocze, że włamał jej się do pokoju. Nagle z wrednego chuja zmienił się w cudownego, zakochanego *bo wiem, że się zakochał, to oczywiste * chłopaka, który pragnie jej pomóc. Ale ten atak, impreza... Hmm, teraz to mi nie da spokoju, będzie mnie to męczyło.
Co do Mii, biedna dziewczyna. Na pewno ma traumę i nie dziwne, że jest ... taka. Ciekawi mnie czy otworzy się przed Justinem czy nadal będzie tak skryta. NIESTETY, muszę czekać do kolejnego *ZAJEBISTEGO* rozdziału, żeby się tego dowiedzieć.
Podsumowanie :
Masz zajebisty talent, kocham to co piszesz, bohaterowie są niesamowici, a pomysł meeega.
Baj de łej, też chcę tyle komentarzy co ty XD
Iiiiii DZIĘKUJĘ ZA DEDYK BURACZYNO ! <3 KOCHAM CIĘ ! LOFF YA ♥
@AlwaysToaster
BOSKI BOSKI BOSKI CHCE DALEJ SZYBKO !! Tu masz mojego tt. napisz do mnie ok ? ;) @Szammmman
OdpowiedzUsuńkurde, świetne to jest. Dziś trafiłam na tego bloga dzięki mojej przyjaciółce i pewnie tak szybko się mnie nie pozbędziesz ;> czekam na ten następny rozdział :) mój tt @olkaa6 :D
OdpowiedzUsuńCGCE NASTĘPNY! :C
OdpowiedzUsuńto jest genialne. <3
OdpowiedzUsuńdaj następny :3
kocham <3 TT @xxhappyhappy
OdpowiedzUsuńPROSZE DODAJ DZIS :Ccc
OdpowiedzUsuńświetnyyyyyyyyy *_______* w justinie coś się zmieniło, zainteresował się mią i jej przyszłością. nie mogę się doczekać kolejnego <3
OdpowiedzUsuńAhahahah jak ją sobie na ramie wziął :D Kocham to !
OdpowiedzUsuńo boże co ta dziewczyna musiała przechodzić, współczuję :cc ale opowiadanie jest super i wgle.
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita, a czytając tą retrospekcję to aż świeczki mi w oczach stanęły ;__; a więc czytam dalej, nie mogę się oderwać
OdpowiedzUsuńNiesamowite opowiadanie <33
OdpowiedzUsuń