Ledwie
wszystko zdążyło wrócić do normalności, a znowu się
spieprzyło. A wszystko przez tego pieprzonego kretyna. Miałam
ochotę wydrapać mu oczy, zmieszać z błotem, tak jak to on zrobił
ze mną.
- Mia,
nie wracasz do szkoły, nie dyskutuj ze mną. - Jane tym razem była
o wiele bardziej stanowcza, niżeli tydzień temu. - Nie ma mowy,
że pozwolę ci tam wrócić, rozumiesz? - Nie! - wrzasnęłam. - Nie rozumiem. Tłumaczyłam ci to tysiące razy, to było nie-po-ro-zu-mie-nie.
- Słyszysz siebie, Mia? Właśnie ściągnięto cię z dachu szkoły, gdzie próbowałaś popełnić samobójstwo, a teraz się tego wypierasz.
- Niczego nie próbowałam popełnić, to ty posłuchaj siebie. Myślisz, że byłabym tak głupia? Jeżeli chciałabym się zabić, zrobiłabym to już dawno temu, wiesz! Wracam do szkoły i nie możesz mi tego zabronić. - zakończyłam naszą wymianę zdań i pobiegłam na górę do swojego pokoju.
Powiedzenie,
że byłam wściekła, byłoby dużym niedomówieniem. Teraz nie
dość, że szkoła uważała mnie za morderczynię, to jeszcze za
samobójczynię, ale problem tkwił w tym, że moja własna ciotka uważała, że to prawda. Jak mogłam kogoś przekonać, że jest inaczej,
skoro nawet ona mi nie wierzyła?
Zamknęłam
drzwi na klucz i ciężko opadłam na łóżko. Nie ma mowy, żebym
tak szybko się z tego wszystkiego wygrzebała. Jane była wściekła
na mnie, ja byłam wściekła na Justin'a, któremu nie zamierzałam
popuścić tej sytuacji ani tym bardziej pokazać mu, że wygrał.
Zamierzałam
wrócić jutro do szkoły i zemścić się.
**
Owinęłam
się ręcznikiem po porannym prysznicu i wyjęłam z szafy zestaw
ciuchów na dzisiaj. Zdecydowałam się na szarą bluzę i bordowe
rurki do czego dołączyłam kilka bransoletek i czarne conversy.
Ubrałam się i zeszłam na dół gdzie od progu przywitała mnie
cięta mina Jane.
- I
tak zrobię to po swojemu, możesz sobie mówić co chcesz. -
wyprzedziłam ją i udałam się do kuchni, gdzie z lodówki
wyjęłam sok pomarańczowy.
- Przemyślałam
to. - zaskoczenie momentalnie zagościło na mojej twarzy.
- Naprawdę?
- Tak.
Naprawdę.
- Wierzysz
mi? - zapytałam z nadzieją.
- Można
tak powiedzieć.. - wymigała się od odpowiedzi, przez co
przewróciłam oczami. - Jeśli chcesz wrócić do szkoły, to po
zajęciach musisz udać się do pani psycholog, jeśli nie,
siedzisz w domu. I nie ma dyskusji, Mia. - dodała widząc, że
otwieram usta w sprzeciwie.
- Dobra.
- powiedziałam nalewając do szklanki soku.
- Dobra?
- teraz to Janey była zaskoczona.
- Tak,
dobra. Pogadam z nią, jeśli cię to uszczęśliwi.
- Będę
wniebowzięta. - uśmiechnęła się i podeszła do mnie bliżej. -
Kocham cię, wiesz?
- Ja
ciebie też Janey, ja ciebie też. - odwzajemniłam jej uśmiech i
już miałam wychodzić, kiedy niespodziewanie szatynka otoczyła
mnie swoimi ramionami w uścisku.
Moje
ciało momentalnie zesztywniało pod wpływem jej dotyku, a puls
przyśpieszył.
- Widzimy
się po szkole. - uśmiechnęła się do mnie i wyszła z kuchni
zostawiając mnie samą.
Wzięłam kilka głębszych wdechów, aby się uspokoić, po czym w pełni opanowana zabrałam swoją torbę i ruszyłam do szkoły.
Wściekłość kierowała mną przez cały dzień, kiedy nie dość, że każdy patrzył na mnie jak na trędowatą, to na dodatek nie mogłam znaleźć tego skurwiela. Nie żebym za nim tęskniła czy coś w tym rodzaju, ale moja zemsta była wciąż aktualna. Co prawda nie wiedziałam jeszcze co zrobię, ale coś z pewnością.
Wzięłam kilka głębszych wdechów, aby się uspokoić, po czym w pełni opanowana zabrałam swoją torbę i ruszyłam do szkoły.
Wściekłość kierowała mną przez cały dzień, kiedy nie dość, że każdy patrzył na mnie jak na trędowatą, to na dodatek nie mogłam znaleźć tego skurwiela. Nie żebym za nim tęskniła czy coś w tym rodzaju, ale moja zemsta była wciąż aktualna. Co prawda nie wiedziałam jeszcze co zrobię, ale coś z pewnością.
Niestety,
ale najwidoczniej dupka nie było w szkole, więc jakimś cudem udało
mi się przebrnąć przez wszystkie lekcje. Zostało mi jeszcze tylko
spotkanie z nudną psycholożką.
Wrzucałam książki do szafki, kiedy niespodziewanie do moich uszu dobiegł
czyjś krzyk. Nie był to przerażony krzyk, tylko krzyk furii,
gniewu. Moja ciekawość wzięła górę i zamykając szafkę
przybliżyłam się w stronę wydawanych odgłosów.
- Kurwa
Stefano, ogarnij się. Powiedziałem, że to załatwię i to zrobię.
Poza tym, już prawie owinąłem ich sobie wokół palca. Wrzuć na
luz stary, będę tam za dziesięć minut. - wychylając się zza
ściany, kątem oka zauważyłam mojego wroga numer 1 na dzień
dzisiejszy, który rozmawiał z kimś przez telefon.
Gniew,
który wcześniej został uśpiony teraz wrócił do mnie z podwojoną
siłą. Miałam ochotę podbiec do niego i zrobić coś z tą jego
twarzyczką, ale wiedziałam, że w gruncie rzeczy nie dam mu rady,
nie ważne jak silna byłam, on był silniejszy.
Już
zaczynałam intensywniej myśleć nad tym co powinnam zrobić, kiedy
zauważyłam idącą w moim kierunku panią psycholog. Uśmiechnęłam
się do siebie, wiedząc, że mój plan musi się udać.
Przedstawienie czas
zacząć.
Szybko
podbiegłam w kierunku Justin'a, który widząc mnie zaśmiał się
szyderczo pod nosem. Zły
krok, zły krok mój drogi. Nie
dając mu chwili na wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa, zaczęłam
krzyczeć najgłośniej jak potrafiłam, żeby zostawił mnie w
spokoju, że mam dosyć jego ciągłego obrażania mojej osoby i, że
nie ma powodów nienawidzić mnie.
W
tej samej chwili, kiedy w moich oczach pojawiły się (sztuczne) łzy,
całą scenkę zauważyła czarnowłosa kobieta. Wszystko
zgodnie z planem.
- Co
tutaj się dzieje? - podeszła bliżej mnie i położyła mi dłoń
na ramieniu. - Mia, wszystko w porządku? - zapytała łagodnym,
opanowanym tonem.
Pozwalając
łzą spłynąć po moich policzkach, wskazałam dłonią na
Justin'a. - On nie daje mi spokoju... - powinnam dostać nagrodę
nobla za to (mimo, że krótkie) przemówienie.
- Co
masz na myśli mówiąc, że nie daje ci spokoju? - zaczynałam
podziwiać tą kobietę i jej anielski spokój, inny już dawno
straciłby swoją cierpliwość.
- Ona
– Justin zaczął, ale moja wybawicielka zmroziła go wzrokiem,
przez co zamknął swoją buzię.
- Wszędzie
za mną łazi, zastrasza mnie, obraża od skoczków.
- powiedziałam
niemal szlochając.
- Ona
– Justin spróbował ponownie, ale tak jak wcześniej, został
uciszony.
- Bieber
koza, teraz! - warknęła na niego, a widząc, ze chce wtrącić
swoje pięć groszy dodała – bez dyskusji!
Pani
psycholog chwytając moją dłoń wskazała mi ręką drogę do swojego
gabinetu, poinformowała mnie, że zaraz do mnie dołączy po czym
wróciła do Justin'a i zaczęła swoje przemówienie.
Ja
natomiast odwróciłam się i wyszczerzyłam najszerzej jak
potrafiłam.
1:1,
Bieber.
***
Dziękuję za wszystkie pozytywne komentarze, nawet nie macie pojęcia, jak miło mi czytać, że podoba się Wam ta historia :). Nie wiem czy to dobrze, czy źle, ale najprawdopodobniej zmienię daty dodawania rozdziałów. Od teraz chcę dodawać w poniedziałki, środy i soboty :).
Rozdział dedykuję @shes_still_love, dziękuję Ci za te wszystkie ciepłe słowa <3.
+ 38 dni do koncertu!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ.
doobry, dobry :3 //@Patoskaa
OdpowiedzUsuńWow! coraz bardziej podoba mi się to opowiadanie przyznam szczerze. :) Niegrzeczny Bieber + Mia która nie odpuszcza. ;) Twarda z niej sztuka! haha a tak na poważnie. Świetnie piszesz. Twoje rozdziały czyta się naprawdę bardzo lekko :)
OdpowiedzUsuńYey yey yey <3 Tyle czekałam na to a wkońcu się doczekałam < 3 kocham twoje opowiadanie i ciebie ;** dziękuje że dodałaś i że zadedykowałaś ;** Kochaam ;** @shes_still_love
OdpowiedzUsuńRozdziały będą częściej to baardzo dobrze :D A co do rozdziału no to świetny, ale czuje, że Justin się teraz na niej zemści za tą akcje xd / @Justeliaa
OdpowiedzUsuńświetny blog . hihi możesz mnie informować na @YoSwaggyBieber ?
OdpowiedzUsuńŚwietnie! Z każdym rozdziałem hisotria coraz bardziej zakochuje się w tym opowiadaniu! Szkoda, że taki krótki, no ale chociaż jest :) Coś mi się wydaje, że Justin tego też płazem nie popuści.. Ciekawie! xx ~ @justsejswaggie
OdpowiedzUsuńDAWAJ NASTEPNY <3
OdpowiedzUsuńPoinformuj mnie o następnym : @orgywithjerry TT
OdpowiedzUsuńKocham, jezus umieram.. Proszę następny dłuższy!!
OdpowiedzUsuń@nastiily
HFJKSAJKDKA. Nie lubię Cię. Nie no, kocham Cię. Ale weź wyjdź z tym swoim talentem. Albo oddaj mi trochę *-*
OdpowiedzUsuńI co tu mówić ? Rozdział jak zwykle zajebisty, cudowny, niesamowity, urzekający i aghhhhh, PIĘKNY *-* Kochamkochamkochamkochamkochamkocham.
Kocham to jak Mia rozprawiła się z Justinem.
Kocham Justina jak skurwiela.
Kocham tego bloga.
Kocham, że rozdziały będą częściej *dziki taniec szczęścia*.
Kocham to, że JuJu na bank się odegra na niej.
NO PO PROSTU ZAKOCHAŁAM SIĘ *-*
Chcę więcej. Teraz.
@AlwaysToaster
Anonimek nade mną pobił wszystkich.. W każdym bądź razie.... ZAJEBISTE, KURNA NOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCzekam nn !!!
@NStrzelecka
NIESAMOWITY ROZDZIAŁ *_________________________* SZKODA ŻE TAKI KRÓTKI :( ALE NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO !
OdpowiedzUsuńZajebisty! Tylko krótki :P
OdpowiedzUsuń@ameneris
genialny rozdział *-* - @PoliiOfficial
OdpowiedzUsuńHahaha Mia udająca niewiniątko, haha <3 Opowiadanie, które piszesz jest świetne, naprawdę. Justin w roli chama, bad boy'a. *____* Nie mogę doczekać się następnego rodziału!!! Nie ma to jak Dangerowy Justin. Ach, bipolarny, chamski, choć zapewne potrafi być uroczy i miły. JKSKDJHASKLDHWUIEFHHKSDJFHKSDJFHKAF. Love that. Love that. Love that. Powodzenia w dalszym pisaniu <3
OdpowiedzUsuńlubię to ! @inventivee
OdpowiedzUsuńMEGA :) a tutaj mój blog. ♥
OdpowiedzUsuńnever-let-you-go-story.blogspot.com
Jest SUPERRR!!! tylko krótki :D Bardzo mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńhaha, świetne. fajna wojna się szykuje ;) czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńJuz pisalam Ci na tt, ze czekam na nowy rozdzial ale nie skomentowalam. Historia jest intrygujaca, uwielbiam historie, w ktorych Justin jest taki zadziorny. W dodatku piszesz swietnie, tak plynnie, czyta sie szybko i przyjemnie. Czekam na jutro i nowy rozdzial. I do zobaczenia w Lodzi!
OdpowiedzUsuń@wind_kisser
Młoda to było boskie grzecznie sobie czytam i w pewnym momencie myślę cholera juz to czytalam ale bo przecież nie możliwe:d potem mózg rozjebany i olśnienie wiesz o czym mówię prawda?
OdpowiedzUsuńBieber koza, teraz! - :D Chcę więcej !
OdpowiedzUsuńaww... KOCHAM TO!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWróciłam! Myślę, że się nie pogniewasz? Kurde, niesamowicie piszesz. Wydaje mi się, że to nie jest koniec zemsty. Bardzo mi się podoba rozwój akcji. Masz u mnie wielkiego plusa za tak oryginalna historię, jest cudowna!
OdpowiedzUsuń