poniedziałek, 25 listopada 2013

59: I promised I will keep you save.

- Myślisz, że powinniśmy wstać? - zapytałam Justin'a, kiedy kolejny z rzędu film, na który nie bardzo zwracaliśmy nawet uwagę, dobiegł końca. 
- Cholernie chciałbym się z tobą nie zgodzić, ale po pierwsze zapewne umierasz z głodu, a po drugie czeka na mnie mnóstwo pracy. - odparł ze smutną miną. 
- Pracy? - zapytałam z małym grymasem na twarzy, nie lubiłam jego sposobu na zarabianie pieniędzy, osobiście wolałabym żyć w biedzie niżeli łamać prawo. 
- Nie psujmy tego pięknego dnia, proszę. - uśmiechnął się do mnie tak słodko jak tylko on potrafi po czym pocałował mnie w czoło. - Chodźmy coś zjeść. - wstał z łóżka po czym podał mi swoją dłoń i wspólnie opuściliśmy progi jego pokoju.
  Podczas godzin spędzonych w sypialni Justin'a mieliśmy mnóstwo czasu na porozmawianie na każdy temat. Począwszy od mojej kłótni z Jane, skończywszy na tajemniczym chłopaku, który szukał mojego chłopaka.
  Zgodnie z prośbą brązowookiego, zamierzałam porozmawiać z Janey najszybciej jak się da, miał rację mówiąc, że to moja jedyna rodzina i nie chcę jej stracić. Może i miałyśmy z ciotką swoje wzloty i upadki, ale nie ważne co by się działo wiedziałam, że mogłam na nią liczyć. Będę jej wdzięczna do końca życia za to, że wzięła mnie pod swoje skrzydła, nie pozwalając abym trafiła do niechcianego domu dziecka. Justin także odświeżył mi umysł, pokazując, że nie zawsze miałam rację. Nadgorliwość Jane wynikała z troski o mnie i powinnam to zrozumieć, ale zamiast tego ja wolałam imprezować.
  Na samo wspomnienie staję się wściekła, obiecałam samej sobie, że nie pójdę w ślady ojca, tymczasem w tym tygodniu zbliżyłam się do jego trybu życia bardziej niżeli kiedykolwiek i nie skłamię, jeżeli powiem, że nienawidziłam siebie za to. Nie chciałam być do niego podobna, nie mogłam.
  Postanowiłam jeszcze dzisiaj wrócić do domu i na spokojnie przeprowadzić rozmowę z ciotką, którą wbrew pozorom kochałam.
  Opowiedziałam Justin'owi o mojej nowej sąsiadce, która wyciągała mnie do klubów, ale wyraziłam się mu jasno – skończyłam z tym raz na zawsze. Teraz kiedy mam Justin'a nie potrzebuję niczego innego.
  On natomiast streścił mi swój miesiąc, który polegał na przesiadywaniu pod moim domem, gdybym tylko wiedziała, że jest tak blisko...
- Justin musimy porozmawiać. - z zamyślenia wyrwał mnie męski głos. 
- Stefano, coś się stało? - widziałam na jego twarzy niepokój. 
- Konferencyjna, natychmiast. - powiedział do wszystkich wokoło, za wyjątkiem oczywiście mnie, wiedziałam, że nie chcieli wplątywać mnie w swoje brudy i jeżeli mam być szczera byłam z tego powodu niezmiernie szczęśliwa, jednak jak długo partner z takim trybem życia będzie mógł mnie trzymać od wszystkich związanych z nim niebezpieczeństw? Westchnęłam wewnętrznie. 
- Zrób nam kolację, mogą być naleśniki. - Justin zwrócił się do mnie, a ja miałam okazję zauważyć jak szybko zmienił się jego wyraz twarzy, wystarczy, że tylko na mnie spojrzał, a jego oczy łagodniały. - Za niedługo powinniśmy wrócić. - pocałował mnie w czoło i z tym akcentem zostałam sama w pomieszczeniu.
  Czy kiedykolwiek się do tego przyzwyczaję?
  Nie chciałam rozmyślać na ten temat za dużo, więc postanowiłam skupić się na teraźniejszości. Jestem z Justin'em szczęśliwa i zamierzam zrobić mu coś pysznego do jedzenia. Tak, zdecydowanie na tym powinnam się skupić.
  Krzątając się po ich małej kuchni szukałam potrzebnych składników do zrobienia chińszczyzny. Postanowiłam, że ugotuję nie tylko dla siebie i mojego przystojnego chłopaka o pełnych malinowych ustach, ale także dla jego współmieszkańców? Partnerów zawodowych? Przyjaciół? Tak, przyjaciół, to słowo podoba mi się najbardziej.
  W dolnej szafce znalazłam duży garnek oraz patelnię, w górnej natomiast ryż. Z lodówki wyjęłam potrzebne produkty i zaczęłam gotować. Szykując danie dopiero uświadomiłam sobie jak głodna jestem, nie jadłam przez około dzień i sama zdziwiłam się, że udało mi się wytrzymać tak długi czas bez żadnego posiłku.
  Kiedy skończyłam przygotowywać chińszczyznę, do kuchni wszedł Justin, po jego wyrazie twarzy wiedziałam, że coś jest nie tak. I to bardzo nie tak.
- Justin, wszystko okej? - zapytałam ze strachem zostawiając ścierkę na blacie i podchodząc do niego bliżej. 
- Muszę jechać. - wytłumaczył szybko. - I chciałbym, żebyś tutaj została. - dodał. 
- Tutaj? - zapytałam zaskoczona. 
- Tak, tutaj Mia. - jego ton głosu zmienił się na bardzo poważny. 
- Nie mogę wrócić do domu? - zadałam kolejne pytanie. 
- Posłuchaj mnie. - złapał w dłoń mój policzek. - Są ludzie, którzy czyhają na ciebie i na to aby sprawić mi ból. A ja obiecałem, że nie dam cię więcej skrzywdzić i zamierzam dotrzymać słowa, dlatego zostaniesz tutaj z moją znajomą. Elena będzie miała na ciebie oko i będziecie mogły coś razem porobić. - wyjaśnił szybko. 
- Nie chcę żebyś gdziekolwiek szedł. - spojrzałam w jego oczy, wiedziałam, że nie da zrobić sobie krzywdy, ale jednocześnie strach paraliżował mnie od stóp do głowy, dopiero co go odzyskałam, nie mogłam stracić go ponownie. 
- Ja też, ale wrócę szybciej niż się tego spodziewasz, tylko proszę słuchaj Eleny, dobrze? - kiwnęłam głową dając mu znak, że zrozumiałam. - Kocham cię. - powiedział, a następnie złożył szybki pocałunek na moich ustach i wyszedł, zostawiając mnie w pomieszczeniu samą i zdecydowanie przerażoną.
  Poczułam dziwne ukucie w brzuchu, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że to strach zaczyna mnie paraliżować. Wiedziałam doskonale do czego potrafią posunąć się gnidy, z którymi Justin ma kłopoty.
- Cześć, Elena. - moim oczom pojawiła się szczupła blondynka, która wyglądała jak bogini seksu, jej wyrzeźbione ciało nawet w takim momencie zrobiło na mnie wrażenie, dużo bym dała aby wyglądać chociaż w połowie tak dobrze jak ona. 
- Mia. - podałam jej rękę w przyjaznym geście mimo iż obie czułyśmy się w tej sytuacji co najmniej dziwnie. 
- Jesteś dziewczyną Bieber'a? - jej pytanie wywołało u mnie nieoczekiwaną reakcję, cholera, przecież ja się zarumieniłam! 
- Tak. - odpowiedziałam jej po raz kolejny jednym słowem i poczułam potrzebę wygadania się. - Wiesz gdzie pojechali i o co chodzi? 
- Wiem. 
- Powiesz mi? 
- Justin na pewno by tego nie chciał, więc nie. - w głębi duszy podziękowałam jej za taką odpowiedź, nie jestem pewna jakbym zachowała się wiedząc co się kroi.
- Zjesz coś? - postawiłam na zmianę tematu, zanim moja zazdrosna strona miałaby okazję się ujawnić, czego nie pożałowałam. 
  Nasza rozmowa zmieniła się o 180 stopni, obie siedziałyśmy zajadając się przyrządzonym przeze mnie daniem i popijając herbatę. Kiedy skończyłam jeść zdecydowałam, że pójdę zadzwonić do Janey, uprzedzić ją, że spędzę poza domem kolejną noc.
- Halo? - usłyszałam w słuchawce głos swojej ciotki. 
- Jane to ja. - odparłam nieśmiało. 
- Mia! - jej radosny krzyk spowodował, że musiałam odsunąć głowę od słuchawki. - Nic ci nie jest? Wszystko w porządku? Boże, tak się o ciebie martwiłam, nie spałaś w domu dwie noce, odchodziłam od zmysłów. - uśmiechnęłam się na myśl, że spędziłam je z Justin'em. 
- Tak, przepraszam, ja... - wzięłam głęboki oddech. - Nie wiem co we mnie wstąpiło, przepraszam Janey, wiem, że zachowywałam się jak rozwydrzona nastolatka, obiecuję, że już więcej tak nie zrobię. 
- Po prostu wracaj szybko do domu. - zacisnęłam delikatnie oczy. 
- Właśnie tutaj pojawia się problem. - powiedziałam pełna strachu. - Jestem z Justin'em Jane, jestem bezpieczna. Pogodziliśmy się. - wytłumaczyłam. - Stęskniłam się za nim i chciałabym zostać. - moje wyrzuty sumienia momentalnie dały o sobie znak, to kolejny raz kiedy musiałam okłamać Jane. 
- Och. - usłyszałam jej westchnięcie w słuchawce. - Tylko zabezpieczajcie się. 
- Janey! - krzyknęłam na nią w słuchawce po czym obie roześmiałyśmy się beztrosko, wiedziałam, że żartuje, poza tym nie zamierzałam uprawiać z Justin'em seksu. 
- Cieszę się, że wróciłaś, brakowało mi z tobą rozmów. - uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym moja mina momentalnie zrobiła się poważna, widziałam przed sobą Elenę, która trzymała kartkę z napisem „Rozłącz się kurwa”. 
- Tak mi ciebie także, dziękuję Jane, muszę kończyć. Kocham cię i przepraszam. - dodałam na końcu po czym szybko się rozłączyłam. 
- Chodź za mną! - moja nowa koleżanka, lub może bardziej nowy ochroniarz pociągnęła mnie za łokieć w kierunku sali konferencyjnej. 
- Co się dzieje? - zapytałam z przerażoną twarzą.
Ktoś tu chyba jest. - jej odpowiedź sprawiła, że mój żołądek przesunął mi się do gardła.
 ***
Przepraszam, że rozdział jest dzisiaj, a nie wczoraj, ale miałam problemy z komputerem, jednocześnie przepraszam także za ten chujowy jakże rozdział... Nie wiem co się dzieje, ale ostatnio nawet nie mam czasu skupić się na własnym opowiadaniu.
Ciekawi co będzie dalej? 
Napisałam już 60 rozdziałów do tego bloga i jestem w szoku, nie wiem w ogóle jak mi się to udało szczerze mówiąc, ale chcę, żebyście wiedzieli, że nic nie trwa wiecznie, ale spokojnie nie denerwujcie się nie zamierzam jeszcze nigdzie odchodzić :). 
Dziękuję za miłe komentarze.
Jeszcze raz przepraszam i do następnego oraz miłego tygodnia (chociaż ja najchętniej skoczyłabym z mostu, nienawidzę szkoły). 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

35 komentarzy:

  1. jejku z rozdziału na rozdział twoje opowiadanie jest coraz lepsze, nie wiem co robisz ale rób to nadal :)
    w rozdziale trochę dramy , ciekawe kto tam jest :)

    OdpowiedzUsuń
  2. o boze widze ze akcja się rozkręca ! awww kocham <3 @MartynaSmile

    OdpowiedzUsuń
  3. boże super jest nefbsrfd

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy na oko będzie kolejny?
    ps: rozdzial świetny :) /K

    OdpowiedzUsuń
  5. adjksfcjcrhbfdu świetny rozdział <3 nie mogę doczekac się co będzie dalej

    OdpowiedzUsuń
  6. ale akcja OMG hahahah
    /Donia

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział zajebisty. Mam nadzieję, że nie trzeba będzie długo czekać na nowy ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku to opowiadanie jest BOSKIE!! Jedno z najlepszych polskich opowiadań! Bardzo dziękuję Ci za pisanie takiego cudeńka ; *
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! ; ) i mam nadzieję że dziewczyną nic się nie stanie!

    Jeszcze raz bardzo dziękuję
    @JustenAkaMyLove

    OdpowiedzUsuń
  9. ZAJEBISTY <3 JEJU JAK JA GO KOCHAM *-* CZEKAM NA NN :***

    OdpowiedzUsuń
  10. o matko! chujowy rozdział? serio? JEST ŚWIETNY, OMG AŻ MI COŚ TAK W ŚRODKU JAK ONA POWIEDZIAŁA ŻE KTOŚ JEST W DOMU, OMG. super piszesz super sie czyta <3

    OdpowiedzUsuń
  11. I znów kłopoty... Katujesz nas xD

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham to opowiadanie. Codziennie sprawdzam czy nie dodałaś.
    Nawet nie wiesz jak się cieszę gdy czytam to ;) Czekam na następne //@VeronikaMiriam xoxox

    OdpowiedzUsuń
  13. OMG OMG! :o
    żeby nic jej się nie stało

    OdpowiedzUsuń
  14. . Rozdział naprawdę świetny zauważyłam ze to opowiadanie nie jest na tyle monotonne jak inne, gdyż około 40 rozdziału w większości opowiadań zwyczajne je zostawiam bo nie mam już siły na to wszystko, gdyż większość się powtarza. A u ciebie ciągle dzieje się coś ciekawego oraz zaskakującego. Rozdział naprawdę świetny czekam z niecierpliwością na kolejny *.*

    OdpowiedzUsuń
  15. Dlaczego przerwalas w takim momencie?! nam wszystkich podobają się twoje rozdziały wiec na razie się nie martw bo opowiadanie jest genialne. Jedno z dwóch polskich opowiadań jakie czytam i na razie nie mam zamiaru przestawać

    OdpowiedzUsuń
  16. I na sam koniec przydałaby się muzyczka jak z dramatu "dum dum dum dum" hahaha xd
    Cudniasty rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Zajebistee
    Jejku jaki ty masz talent <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudowny jak zawsze <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Czekaj na mnie skocze z tobą:) Chujowy:o Ten rozdział jest zajebisty;* kocham twojego bloga<3 czekam na więcej;* trzymaj sie i też życze miłego tygodnia;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Skaczemy razem?

    A co do rozdziału, fantastyczny! Jestem strasznie ciekawa co wydarzy się dalej bo w tym rozdziale mało nam powiedziałaś ;) Oby Jus wrócił cały i zdrowy, no i żeby Mii nic się nie stało bo to by tylko zniszczyło ich związek... ponownie. Mam przeczucie, że w domu może być Georgina. Przynajmniej taka była moja pierwsza myśl. Jeśli cokolwiek któremu z nich się stanie i ich związek znowu zostanie zniszczony to chyba umrę xD Więc jeśli nie chcesz mieć mnie i pewnie innych czytelników na sumieniu niech wszystko się dobrze skończy ;)
    Mam nadzieję, że czeka nas jeszcze wiele rozdziałów. Wiem, że nic nie trwa wiecznie, ale twój blog jak najbardziej mógłby :) Zdecydowanie bym tego chciała! Życzę ci w takim razie dużo weny i oczywiście wolnego czasu.
    Wierna Czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  21. Omg boski ciekawe co bd dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetny. Hahaha rozwaliła mnie ta kartka <3

    OdpowiedzUsuń
  23. cudowny rozdział <333 już nie mogłam się doczekać , nie czepiaj sie go , jest OK ;D do następnego xoxo @mrraau

    OdpowiedzUsuń
  24. Kocham tego bloga. Cudownie piszesz zazdro :*

    OdpowiedzUsuń
  25. Aaaa wspanialy czekam na nastepny ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Boże teraz to ja już na pewno nie wytrzymam do następnego rodziału. Nie wierzę, po prostu uwielbiam ten rozdział.. Oczywiście tradycyjnie na koniec musiałaś zostawić wszystko w niepewności. Czekam na kolejny @nastiily

    OdpowiedzUsuń
  27. super rozdział <3333

    OdpowiedzUsuń